28 marca z okazji 130 rocznicy urodzin polskiego artysty Stanisława Ignacego Witkiewicza w Łucku, odbyło się improwizacyjne przedstawienie «Matka» zorganizowane przez studio teatralne «Harmyder» we współpracy z charkowskim teatrem «Arabeski».
Wydarzenie odbyło się dzięki wsparciu Konsulatu Generalnego Rzeczpospolitej Polskiej w Łucku. To już kolejny wspólny projekt amatorskiego teatru z przedstawicielami tej polskiej placówki dyplomatycznej, poświęcony twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza: wcześniej mieszkańcy Łucka mieli możliwość obejrzenia sztuki «Witkacy jest / Witkacego nie ma» teatru «Harmyder».
Przedstawienie zostało oparte na dramacie «Matka» Witkacego w tłumaczeniu Miśko Barbary – artysty, działacza kulturalnego, aktora, tłumacza literatury polskiej i lidera legendarnego zespołu rockowego «Mertwyj piweń». W sprzedaży już można znaleźć książkę z tłumaczeniami tekstów Witkacego na język ukraiński, która została wydana jeszcze w roku 2013. Nazywa się «Gwint lub brydż – this is the question». Na okładce książki – sam tłumacz, przyciąga uwagę czytelnika.
Przedstawienie było nie tylko improwizacją, lecz także eksperymentem. Do udziału w przedstawieniu zaproszono 5 aktorów-amatorów z Łucka, którzy zostali wybrani podczas castingu. «Pokaz nie będą poprzedzać wykańczające próby… Zapoznamy Was z regułami gry, przeprowadzimy warsztaty, które pomogą Wam otworzyć się na scenie, a później zaprosimy do improwizacji przed naszymi widzami!» – zapowiadał anons na stronie internetowej studia teatralnego «Harmyder». Około trzydziestu mieszkańców Łucka miało ochotę spróbować własnych sił w roli aktorów. Casting trwał cztery godziny, a jego uczestnicy mieli w krótkim czasie zaprezentować zdolności oratorskie, plastykę ciała, i charyzmę. W efekcie do amatorskiej części zespołu weszli Natalia Szepel, Mykoła Hawryliuk, Iwanna Tkaczuk, Olga Walanik i Switłana Melnyk. Niektórzy z nich, swoje pierwsze teatralne wystąpienie, nazwali prawdziwym ekstremalnym doświadczeniem. Nic dziwnego, gdyż przed wyjściem do widzów, mieli tylko jedną próbę.
Reżyser studia teatralnego Rusłana Porycka przed rozpoczęciem przedstawienia przyznała się, że ma jedynie orientacyjne wyobrażenie o tym, co będzie się działo na scenie. Co może stać się po takich słowach reżysera? Andrij Fatkulin w roli samego Witkacego wychodzi na scenę w asyście dźwięków perkusji. Widza informują, że «Matka» – to wulgarna sztuka w dwóch aktach z popularnym epilogiem». Nie trzeba było długo czekać na teatralny skandal: Miśko Barbara ubrany w czarną sukienkę kreuje w widowisku postać Matki. Mimo głębokich stereotypów, osoba Matki u Witkacego jest ukazana w kontekście alkoholu i morfiny. Od pierwszych minut przedstawienie wciąga widza i prowokuje do zadawania pytań.
Niespodziewanie, między pierwszym, a drugim aktem, widzowie muszą dosłownie rozplątywać wiązania głównej bohaterki. Czy ktoś mógł wyobrazić sobie, że przerwa między drugim aktem i epilogiem szykuje dla wszystkich prawdziwą «kokainową» zasłonę? Aby się nie odurzyć, należało jak najrzetelniej rozwiać dym na widowni teatru!
Mimo skomplikowanego eksperymentalnego charakteru widowiska, aktorzy i organizatorzy wystawy zostali zasypani pytaniami i pozytywnymi recenzjami. Widzowie interesowali się, czy Matka zażywała cokolwiek przed przedstawieniem i dlaczego jej twarz nie została pomalowana na biało jak u innych bohaterów. Miśko Barbara dowcipnie odpowiadał na pytania dociekliwych widzów. Zdaniem Rusłany Poryckiej sztuka «Maty», w porównaniu z innymi tekstami Witkiewicza, posiada wyraźną fabułę. Opowiedziała również, że niektórzy z uczestników castingu, po zapoznaniu się z tekstem dzieła, zrezygnowali z projektu. Wiadomo, że czworo z pięciu aktorów-amatorów, wyraziło chęć na kontynuację pracy w studiu teatralnym «Harmyder».
W przededniu przedstawienia, Miśko Barbara i dyrektor charkowskiego teatru «Arabeski» Switłana Oleszko, wzięli udział w spotkaniu ze studentami Instytutu Filologii i Dziennikarstwa oraz gośćmi klubu «Przestrzeń artystyczna». Dzięki temu, mieszkańcy miasta mogli zapoznać się z biografią i twórczością Witkacego, który miał ekscentryczną i skandaliczną osobowość, nawet jak na miarę naszych czasów.
Jak przystało na awangardzistę dwudziestolecia międzywojennego XX wieku, Witkacy był nierozumiany i niedoceniany. Musiały minąć dziesiątki lat, żeby potomni docenili jego twórczość. Pisarz, myśliciel, dramaturg, malarz… słowem- osobowość artystyczna. Sztuki Stanisława Witkiewicza, należą do kanonu polskiej klasyki teatralnej, nadal szokują widza i zmuszają do myślenia.
Iryna POLETUCHA