70 lat temu zdarzyła się wielka tragedia – NKWD wycofując się przed naporem Niemiec faszystowskich rozstrzelało żołnierzy i oficerów polskich we Włodzimierzu Wołyńskim, w Kowlu, w Łucku.
22 czerwca 2011 roku cmentarz we Włodzimierzu Wołyńskim, na którym spoczywają szczątki zamordowanych polskich żołnierzy i oficerów, odwiedził Poseł na Sejm RP Zbigniew Wojciechowski. Polska delegacja złożyła kwiaty i zapaliła znicze w sposób symboliczny upamiętniając te tragiczne wydarzenia i podtrzymując pamięć o nich na przyszłość.
– Jest to tylko mały, symboliczny wymiar, chociaż obchodzimy 70 rocznicę, – mówi Zbigniew Wojciechowski. – Pojedziemy również w miejsce, gdzie ich ciała były powrzucane – miejsce starego grodziska obok dawnego zamku Kazimierza Wielkiego. Tam przypadkowo w 1997 roku archeolodzy ukraińscy odkryli szczątki ludzkie. Nie wiem dlaczego nie kontynuowano tych odkryć i nie zabrano stamtąd wszystkich ludzkich szczątków. Ważne, że w tym roku decyzją władz ukraińskich, ale także polskich będą kontynuowane wykopaliska. Odbędzie się godny pochówek tych, którzy zostali zamordowani 70 lat temu.
– Panie Pośle, w taki szczególny dzień 22 czerwca przyjechał Pan tu jako prywatna osoba?
– Z jednej strony jest to moja prywatna inicjatywa, ale wizyta nie jest prywatna. Ja reprezentuję Sejm Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Przyjechałem tu jako poseł Sejmu RP reprezentując najwyższą władzę ustawodawczą Polski. Od wielu lat działam na rzecz pojednania i nowej współpracy polsko-ukraińskiej. Kilkanaście lat temu razem z przyjaciółmi założyłem Stowarzyszenie „Wspólne Korzenie”. Działa ono na rzecz pojednania i współpracy z Polską narodów ze Wschodu i południa Europy. Najwięcej naszych działań nakierowanych jest na Ukrainę.
Polska mająca być ambasadorem Ukrainy w drodze do UE jest negowana, szkalowana, opluwana przez małą nacjonalistyczną grupę, która hołduje hasłom i działaniom dawnych banderowców. Miejsca wspólnej przeszłości są zaniedbywane, historia jest zakłamywana. Musimy przyszłym pokoleniom powiedzieć tę tragiczną prawdę, która jest w naszych narodach. Ta prawda jest niewygodna i dla jednych, i dla drugich. Z przykrością muszę powiedzieć, że na Ukrainie niszczone są polskie groby. Mam prawo domagać się szanowania miejsc pamięci, które upamiętniają wspólną polsko-ukraińską historię, ponieważ miejsca, które mówią o Ukraińcach, chociażby w Lublinie, ja czczę i pomagam je upamiętniać. Przykładem może być krzyż kozacki, który razem z mniejszością ukraińską w Lublinie wybudowałem w ramach właśnie tej współpracy. Krzyż jest memoriałem ku czci pamięci żołnierzy atamana Petlury, którzy spoczywają na cmentarzu przy ulicy Lipowej w Lublinie. Przy pomocy różnych firm i osób doprowadziliśmy do tego, że zostały odbudowane groby tych żołnierzy. Więc domagam się również takiego samego działania ze strony ukraińskiej w stosunku do polskich miejsc pamięci. Jesteśmy na siebie skazani. Ukraina nie przeniesie się na inny kontynent, Polska też się nie przeniesie. Żadne inne narody w Europie nie są tak między sobą związane i krew polska z ukraińską związana jest w tym dobrym i złym znaczeniu. Te tragedie wyrządzone sobie nawzajem są jak wrzód na zdrowym ciele – trzeba go przeciąć, wyczyścić, żeby cały organizm nie uległ gangrenie i pójść do przodu dla naszych przyszłych pokoleń. Tak jak mówili Giedroyć i Brzeziński – tylko wspólne działanie, współpraca i przyjaźń mogą doprowadzić do rozwoju obu państw, do bezpieczeństwa naszych narodów. Naszą siłą jest jedność i współpraca!
– Stowarzyszenie Kultury Polskiej imienia Ewy Felińskiej na Wołyniu już od roku inicjuje postawienie wspólnego pomnika Wygnańcowi – tak zwanemu Zabużaninowi. W naszej koncepcji miałby to być pomnik, który stałby w miejscu byłego dworca kolejowego. Pomnik ten miałby symbolizować człowieka, którego wykorzeniono ze „swojego” i w różnych językach miałaby być napisana na nim jednakowa treść. Z taką ideą zwróciłem się do Stowarzyszenia „Chołmszczyna” w Łucku. Oni powiedzieli, że zgodzą się, jeżeli takie pomniki będą stały po całej Polsce, bo dużo Ukraińców wypędzono. Czy to w ogóle jest właściwe podejście? Czy nie można zacząć od jednego pojednania, zrobić w Łucku taki pomnik, może rzeczywiście w Polsce ktoś odważyłby się na podobny pomnik?
Jeżeliby tutaj taki pomnik powstał, to powinien również powstać na Łemkowszczyźnie, gdzie w ramach Akcji Wisła po wojnie komuniści przesiedlili Łemków. Nic nie miałbym przeciwko temu, żeby upamiętnić to miejsce, gdzie oni żyli z dziada pradziada. Taki memoriał musiałby być wzajemnie uzgodniony, żeby nie stwarzał nowych konfliktów.
– Czy Stowarzyszenie „Wspólne Korzenie” chciałoby dołączyć się do organizacji letnich kolonii martyrologicznych, w ramach których młodzież porządkowałaby cmentarze po jednej i drugiej stronie?
Zakres naszej działalności jest trochę inny. My przyjmujemy już od dwunastu lat naszych rodaków z Syberii i Kazachstanu na Wielkanoc i również od dwóch lat z Kresów dawnej Rzeczpospolitej, ale tylko tych, którzy nigdy nie byli w Ojczyźnie. Organizujemy także od trzynastu lat opłatek lubelsko-lwowski dla naszych Rodaków ze Lwowa i okolic. Odnowiliśmy wspólnie z wieloma samorządami polskich miast pomnik Adama Mickiewicza we Lwowie, teraz będziemy odnawiać pomnik Ordona na Łyczakowie. Natomiast nie uczestniczyliśmy do tej pory w rewitalizacji całych cmentarzy, bo nie mieliśmy na to ani środków, ani możliwości organizacyjnych. Uważam, że każdy, kto stawia sobie konkretne cele i zadania powinien je wykonywać najlepiej, jak potrafi i na nich koncentrować swój wysiłek. Natomiast niewątpliwie włączam się w działania na rzecz upamiętnienia wymordowanych polskich żołnierzy i oficerów przez NKWD na Kresach 22 czerwca 1941 roku. Należy jednak uczciwie powiedzieć, że wśród zamordowanych byli również żołnierze i oficerowie pochodzenia ukraińskiego.
– Rozumiem, że jest to dla Pana ruch serca.
Tak, gdy się o tym wszystkim dowiedziałem, bardzo to przeżyłem. Te sprawy musimy uporządkować, musimy o tych naszych rodakach zachować pamięć i cześć.
– Panie Pośle, jest takie niebezpieczeństwo, że teraz ze sceny odchodzi pokolenie, które niesie w sobie tę pamięć bezpośrednią – ofiary tych mordów. Przychodzi nowe pokolenie, które już ma pojęcie syntetyczne o tych sprawach. Czy przypadkiem nie dorobią sobie „wygodnej” filozofii?
Dlatego powinna być też współpraca oświatowa między Polską a Ukrainą, muszą być uzgodnione obiektywne teksty historyczne, żeby one wyjaśniały nawet tę bolesną prawdę i nawoływały do wspólnej teraźniejszej i przyszłej drogi. Właśnie taka współpraca na wielu płaszczyznach jest nam niezbędna – na płaszczyźnie oświatowej, kulturalnej, historycznej, sportowej, gospodarczej i samorządowej.
Rozmawiał Walenty WAKOLUK