Dzisiaj gościem „Monitora Wołyńskiego" jest Inessa Filippowa Prezes Wołyń OMEP – organizacji zajmującej się innowacjami w edukacji od przedszkola do szkoły wyższej, docent Uniwersytetu Wschodnioeuropejskiego im. Łesi Ukrainki, kurator Euroklubu Świat.
– Słyszałem, że byliście Państwo niedawno w Sejmie RP.
– W kwietniu w Warszawie odbył się Kongres Europejski poświęcony pamięci Janusza Korczaka. Dewiza kongresu: „Szacunek dla dziecka". Było to zebranie członków OMEPu z całej Europy od Ukrainy, Białorusi, Rosji do Szwecji, Wielkiej Brytanii. Udział w nim wzięli przedstawiciele ponad 20 krajów. W Sejmie odbyło się przyjęcie dla uczestników OMEPu. Opowiadaliśmy o działalności Wołyńskiego OMEPu, który został założony w 2009 roku w Łucku. Współpracujemy także z Polskim Komitetem OMEP.
– Gdzie znajduje się główna siedziba OMEPu?
– Główna siedziba w Europie jest w Pradze, a światowa – w Szwecji.
– Czym się zajmuje Wołyński OMEP?
– Zajmujemy się bezpieczeństwem, prawami, ekonomiczną i ekologiczną edukacją dziecka. Realizujemy programy edukacyjne «Doradztwo rodzinne i skuteczne rodzicielstwo», «Multikulturalna edukacja przedszkolaka». Zapoczątkowaliśmy akcję „Przyszłość dzieci bez GMO", „Kraina dzieci bez granic" dla dzieci, a także dla rodziców i pedagogów „Szkołę Tolerancji".
– Jakie Pani zdaniem jest największe zagrożenie dziecka w społeczeństwie ukraińskim?
– Ekologia, styl wychowania i sposób traktowania dzieci przez rodziców, łamanie praw dziecka. Dziecko nie zawsze może coś powiedzieć, ale przeprowadzaliśmy badania i zobaczyliśmy, że obecnie w rodzinach jest popularny autorytarny lub niedbały styl wychowania.
– Ukraina jeszcze się rozwija w dwóch płaszczyznach – współczesnej i postsowieckiej, bo pokolenie uformowane za czasów sowieckich przekazuje swoją wiedzę i swoją mentalność dzieciom.
– Podejście w naszych rodzinach jest zazwyczaj autorytarne. Przy tym, że to nie odpowiada kulturze ukraińskiej. Ukraińcy to raczej indywidualiści, właściwa im empatia, czyli zrozumienie. Autorytarność to pozostałość z czasów państwa komunistycznego.
– Na czym polega europejski sposób traktowania dziecka?
– To jest styl demokratyczny, co nie oznacza, że na wszystko pozwalamy. Człowiek od małego dziecka powinien być odpowiedzialny za swoje zachowanie i musi umieć współpracować w grupie. Przy czym nie tylko z całą grupą, ale też z każdym w grupie – z tym, kto się podoba, i z tym, kto się nie podoba. Na tym polega tolerancja.
– Czyli jest to droga przez pielęgnowanie osobowości każdego dziecka do zbiorowej osobowości społeczeństwa...
–...i do odpowiedzialności. Dziecko musi nauczyć się samodzielnie dokonywać wyboru, planować.
– Nie niszczymy w taki sposób instytucji rodziny? Skąd to dziecko musi czerpać wzory? Może najpierw trzeba pracować nad rodzicami, a później nad dzieckiem.
– Nie jedno seminarium poświęciliśmy kształtowaniu stosownej opieki rodzicielskiej, kształtowaniu rodziców, którzy sami są zadowoleni z tego, co mają w życiu, żeby nie było akumulacji u rodziców negatywnych emocji, negatywnego myślenia, stereotypów i uprzedzeń, które przekazywane byłyby dziecku.
– To znaczy, że chodzi tu nie tylko o dziecko. Dbacie o psychiczne zdrowie i higienę mentalną również rodziców. Czyli pełnicie podwójną rolę. Czy to nie jest ciężkie zadanie?
– Ciężkie, ale Wspólnota Europejska pomaga we wdrażaniu w życie różnych projektów, które są dzisiaj aktualne w Szwecji, Czechach, Wielkiej Brytanii czy Holandii. Zwłaszcza w Holandii ukształtował się system daltoński, czyli indywidualistyczne podejście do dzieci. System ten rozwija się obecnie w Polsce. Uczestniczyliśmy już w konferencji na ten temat. Teraz zapraszają nas, żebyśmy zobaczyli, jak to działa w praktyce. Zobaczyliśmy, że to pracuje. I dobrze pracuje. Społeczeństwo polskie jest o wiele zdrowsze.
– Czyli można powiedzieć, że organizacja, którą Pani reprezentuje, pomaga Ukraińcom budować zdrowsze społeczeństwo.
– Tak. Mamy nadzieję, że pierwsze kroki, które zrobiliśmy w ostatnich trzech latach, są skuteczne. Dyrektorki dziesięciu łuckich przedszkoli zobaczyły, jak działa taki system wychowania w Niemczech, Czechach i w Polsce. Jesteśmy wdzięczni Konsulatowi Generalnemu RP w Łucku, że pomaga nam w realizacji tych wyjazdów. Zdobywamy nowe doświadczenia, w inny sposób patrzymy na sytuację i wdrażamy te systemy w życie.
Rozmawiał Walenty WAKOLUK