Kolejny bohater cyklu przygotowanego w ramach projektu Konsulatu Generalnego RP w Łucku «Ukraina. Polacy w czasie kwarantanny» – harcerz Igor Mantycki ze Zdołbunowa.
O sobie
Studiuję na piątym roku Wschodnioeuropejskiego Uniwersytetu Narodowego im. Łesi Ukrainki w Łucku na kierunku Rehabilitacja Fizyczna. Jestem harcerzem Harcerskiego Hufca «Wołyń» Harcerstwa Polskiego na Ukrainie.
Wstąpiłem do harcerstwa w 2014 r. Moja rodzina ma polskie korzenie, więc zainteresowałem się polską kulturą i tradycjami, bo dużo słyszałem o nich od mojej babci. Oprócz tego interesuję się turystyką i lubię spędzać czas na łonie natury.
Już czwarty rok z rzędu pełnię funkcję drużynowego, zajmuję się wychowaniem młodzieży w Zdołbunowie. Fajnie się z nimi pracuje. Poza wychowaniem w miłości do bliźniego poprzez działalność wolontariacką, poszerzamy horyzonty poprzez podróże oraz kształtujemy umiejętność pracy w zespole, poznajemy kulturę i historię Polski i Ukrainy. Uczymy się także języka polskiego i polskich piosenek harcerskich, żołnierskich oraz narodowych.
Czego pozbawiła mnie kwarantanna?
Pierwszy dyskomfort, którego doznałem po wprowadzeniu kwarantanny, – to zakaz uprawiania sportu w siłowniach i na świeżym powietrzu.
Drugi, to niemożność podróżowania. Brak połączeń autobusowych i kolejowych wpłynął na poczucie własnej wolności. W odniesieniu pozostałych rzeczy, nie mogę powiedzieć, by kwarantanna pozbawiła mnie jeszcze czegoś. Raczej zmieniła sposoby i narzędzia do osiągnięcia moich celów.
W naszej organizacji zwykłe zbiórki zostały zastąpione spotkaniami online. Żeby nasi podopieczni nie nudzili się na kwarantannie, starsi członkowie organizacji dzielili się swoimi doświadczeniami podczas lekcji wideo poruszając różne tematy, mianowicie: pakowanie plecaka, wybór sprzętu na wyjazdy turystyczne, przygotowanie płynu do dezynfekcji w domowych warunkach.
Czego mnie nauczyła kwarantanna?
Kwarantanna jeszcze raz przypomniała mi, że trzeba doceniać to, co mamy. Podam taki przykład: Mieszkając w domu uważamy komfort za coś oczywistego, ale wyjeżdżając w góry na 2–3 tygodnie musimy przyzwyczajać się do dyskomfortu. Brać wodę z rzeki, podgrzewać ją, aby się umyć lub wyprać ubrania – to dużo pracy. Wracając do domu, idziemy do łazienki, odkręcamy kran i mamy gorącą wodę – pełnia szczęścia.
To samo z kwarantanną. Dopóki możemy podróżować, spotykać się z przyjaciółmi, cieszyć się żywą komunikacją – wolimy sieci społecznościowe. A kiedy znika taka możliwość, zaczynamy rozumieć, jak bardzo tego potrzebujemy.
Inna rzecz, do pomyślenia o której zmusiła mnie kwarantanna, to bufor bezpieczeństwa na wypadek zmiany planów. Dużo różnych akcji i wyjazdów zaplanowanych było na wiosnę i nikt nie wiedział, że spotka nas to, co się wydarzyło.
Po kwarantannie
Najpierw pojadę w góry na kilka dni, żeby odpocząć od informacji, od stresu oraz czterech ścian, które mnie otaczają. Karpaty czekają na mnie. Chcę wybrać się na Świdowiec i nad jezioro Worożeska.
Rozmawiała Olena SZULHA
Zdjęcie udostępnił Igor MANTYCKI
CZYTAJ TAKŻE:
POLACY W CZASIE KWARANTANNY: EWA MAŃKOWSKA Z RÓWNEGO
POLACY W CZASIE KWARANTANNY: KS. MARIAN POPIELARZ Z BIAŁOBOŻNICY