W dniach 30 kwietnia – 2 maja odbyły się IV Spotkania Teatralne Innowica. Ten festiwal teatralno-muzyczny odbywa się w Nowicy – łemkowskiej wsi na terenie województwa małopolskiego.
Tu się kłębi
Żadnych biletów i przepustek, chyba że góry trudno będzie pokonać, bo czasem trzeba przejechać górską drogę rowerem z dalekiej “sąsiedniej” wsi, w której się zatrzymało. W miejscowym hoteliku zamieszkać się nie da, bo taki po prostu nie istnieje. Nie ma też sklepów, restauracji czy kawiarenek. Jest kilka gospodarstw agroturystycznych oraz Bractwo Młodzieży Grekokatolickiej Sarepta, gdzie mogą zamieszkać artyści. I już. Mimo to, ludzie przyjeżdżają tu z całej Polski, a nawet z innych krajów. “Tu się kłębi, – mówi Leszek Wronowski, gospodarz domu, w którym mieszkaliśmy. – Tutaj ludzie mówią po polsku, po ukraińsku, po rosyjsku, po czesku, po angielsku, I wszyscy się rozumieją”. Miejscowych niewiele, ale też uczestniczą w imprezie. “Przyjezdnych jest więcej, niż miejscowych, ale my też chodzimy na wystawy, na spektakle,” – opowiada urodzony w 1934 roku Dymitr Michniak, który przez całe życie mieszka w Nowicy.
W Nowicy nie ma także żadnej sceny teatralnej. Przedstawienia odbywają się pod gołym niebem, w malutkiej cerkwi zbudowanej w połowie XIX wieku, na podwórku ośrodka Bractwa Młodzieży Greckokatolickiej Sarepta, na drodze i w lesie, w szkole, w której kształci się w tym roku szkolnym aż 2 uczniów. Widz musi czasem cierpliwie zaczekać, aż organizatorzy ściśle ustawią innych spragnionych niezwykłej sztuki, każdemu znajdą miejsce. Można też zaczekać na powtórzenie spektaklu – ze względu na małe sceny i sale niektóre przedstawienia są grane po raz drugi, żeby wszyscy chętni mogli je zobaczyć. Czasem trzeba przez cały spektakl stać, czasem nadążać za zmierzającymi w stronę lasu aktorami. Aby pogoda nie zepsuła imprezy mile widziane są kalosze, płaszcze, koce, ciepłe ubranie i namioty. Właśnie po tym zaopatrzeniu łatwo można rozpoznać tych, którzy są tu nie po raz pierwszy.
Czasami cisza mówi więcej
Zaczęło się, jak powiedzieli sami organizatorzy “lekką rozgrzewką”. W przededniu oficjalnego otwarcia spotkań w drewnianej cerkwi św. Paraskewy odbyło się przedstawienie pod tytułem “Bruzda” Sceny Plastycznej KUL Leszka Mądzika, które w sposób symboliczny przedstawiło ludzkie cierpienia w drodze do Boga oraz oczyszczenie i nadzieję. Spektakl o ascetycznej treści wywołał trudne do opisania wrażenia. Przyjął formułę działania bardzo ekspresyjnego, bardzo biologicznego, nieuteatralnionego. Jak mówi sam Leszek Mądzik, on świadomie zrealizował taką premierę, która nie chciała gry aktora, aktorzy po prostu byli sobą. “Myślę, że mniej uwagi zwracało się na siebie, ale dramat tego realizmu w tej formule drogi, wędrówki był najsilniejszym dramatem, najistotniejszym przekazem tego spektaklu. Właściwie można by sądzić, że absurd tego przedstawienia polega na tym, że nie ma odpowiedzi na to, jak to się skończy. Czy te postacie zostaną tam? Czy ślad po nas zaginie? Nie chcemy w to uwierzyć. Zawsze stawiamy sobie pytania: ku czemu to zmierza, jaki jest sens, jaka jest tajemnica naszego istnienia i bycia w takich nie raz tragicznych sytuacjach”. Reżyser uważa tę sztukę za pewną receptę na ciężkie chwile przejścia. Bardzo symbolicznym jego zdaniem było to, że miała miejsce w świątyni.
Plenerowe przedstawienie „Nieczekaj Lecilaty” Teatru Lalkowego Gałązen zmusiło dorosłych i dzieci do wędrówki po lesie, a także do bezpośredniego uczestnictwa w tym dynamicznym spektaklu. Aktorom udało się zaangażować swoich widzów, zachwycić niezwykłym spektaklem. “Gałązen? Było bardzo kolorowo” – mówili wszyscy, kto uczestniczył w przedstawieniu. Dowcipna i ekscentryczna akcja pod gołym niebem odbywała się także podczas spektaklu „Księga gór” w wykonaniu aktorów i lalek z teatru Klinika Lalek.
Natomiast w szkole można było zobaczyć spektakle „Farsa miłości” (Teatr Scena-Studium Galicjana), „Antygona” (Stowarzyszenie Teatralne Chorea), „Karmik” (Kobiecy Ośrodek Teatralny). “Farsa miłości” została stworzona na podstawie utworów Aleksandra Fredry i Antona Czechowa, a błyskotliwie zagrana przez aktorów Zofię Iwanową i Aleksandra Owerczuka. Antyczna sztuka „Antygona” została przedstawiona w sposób współczesny – za pomocą słowa, muzyki i baletu. Przedstawienie „Karmik” potrafiło zaskoczyć nie na tyle akcją, na ile aktorkami – w Kobiecym Ośrodku Teatralnym grają kobiety będące ofiarami przemocy, a spektakl dla nich to alternatywna metoda terapeutyczna.
Nie mniej przejmującym od poprzednich był spektakl “Carmen Funebre”. Inspiracją do jego powstania była wojna w Bośni. Teatr Biuro Podróży z Poznania prawie od 20 lat przedstawia tę sztukę w różnych miejscach na świecie, w zupełnie różnych warunkach. “Bardzo się cieszymy, że mogliśmy zagrać go w Nowicy, – mówi aktor Jarosław Siejkowski. – Dla mnie takim rodzajem przebłysku było to, że jest to miejsce, gdzie była Akcja Wisła, gdzie ludzie byli wypędzani z domów. Ten spektakl w jakimś sensie o tym jest. Jest to spektakl przeciwko przemocy, nienawiści, wojnie”. Atmosfera po spektaklu była tak niezwykła, że widzowie nie wiedzieli czy bić brawa, czy po prostu stać w ciszy. “Ta atmosfera sprawia, że po spektaklu jest cisza i czasami cisza mówi więcej” – dodaje Jarosław Siejkowski.
Nie tylko teatr
Spotkaniom Teatralnym w Nowicy towarzyszą inne imprezy. W przerwie między przedstawieniami albo po ich ukończeniu można było podziwiać wystawę fotografii o Nowicy Piotra Waisa, wystawę obrazów Waldemara Kuczmy, wystawę grafiki Magdaleny Kuczmy, fireshow. Wszyscy chętni mogli także odwiedzić pokaz tradycyjnego toczenia łyżek, który demonstrował Piotr Michniak – nowo wybrany sołtys Nowicy. Umiejętność pracy z drewnem odziedziczył po ojcu – miejscowym Łemku. Wieczorem można było zobaczyć projekcje aktywne, wykonywane przez Krzysztofa Owczarka przy pomocy slaidów oraz zwykłych rzutników.
Odbywały się koncerty miejscowego zespołu Nowica 9, którego muzyka inspirowana jest progresywnym rokiem z lat 70-tych, zespołu Kinior&Makaruk, który łączy jazzowe improwizacje z muzyką elektroniczną, legendy współczesnej awangardy Eugene'a Chadbourne'a z USA, ukraińskiego zespołu Tatosh Banda, którego muzyka opiera się na motywach huculskich. Dla nas – mieszkańców Ukrainy – prawdziwym cudem był koncert wybitnej wokalistki, pochodzącej ze Lwowa a przez wiele lat mieszkającej w Niemczech, Marianny Sadowskiej, o której tutaj na Ukrainie szczerze mówiąc nic nie wiemy. Jej muzyka jest inspirowana miejscową kulturą, a głos zasługuje na mianowanie go Głosem całej Ukrainy. Bardzo ekspresywnemu występowi Marianny Sadowskiej towarzyszyły ogromne brawa wszystkich, którzy przyszli posłuchać jej koncertu inspirowanego pieśniami i opowieściami nagranymi przez Sadowską podczas wypraw na ukraińskie wsie. Spotkania Teatralne Innowica 2011 zakończyły się koncertem młodego folkowo-jazzowego zespołu Chłopcy Kontra Basia, który mimo, że powstał jakieś 1,5 roku temu, zdążył już zdobyć sławę jednego z najlepszych polskich zespołów folkowych.
Natalia DENYSIUK
Fot. Wolodymyr CHOMYCZ