7 października na ekrany w Polsce wszedł film «Wołyń» reżysera Wojciecha Smarzowskiego. Jeszcze przed swym powstaniem wywołał ostre dyskusje zarówno wśród obywateli Polski, jak też Ukrainy. Trudno jednak mówić o czymś, czego sam na własne oczy nie widziałeś…
W sobotę 8 października do kina w Chełmskim Domu Kultury przyjechało prawie pięćdziesięciu widzów z Wołynia. Była to publiczność niejednolita – ludzie o różnych zawodach, w różnym wieku, o różnych poglądach politycznych. Ponieważ na Ukrainie na razie nie ma możliwości obejrzenia tego filmu, a jest o nim bardzo głośno, chętnych do wyjazdu nie brakowało. Temat filmu dla wielu z tych, którzy byli na pokazie w Chełmie, jest znany nie tylko z książek czy publikacji, ale też z przekazów rodzinnych, wspomnień krewnych i sąsiadów. A są one różne…
Po obejrzeniu filmu opinie były także bardzo podzielone: od pełnego oburzenia i niezgody po oszołomienie i łzy. Co do jednej tylko rzeczy wszyscy widzowie byli zgodni – film przeraża i wywołuje silne emocje.
Tak, pokazano w nim dużo okrucieństwa, zła i krwi. Tak, zadaje dużo pytań. Jest bolesny zarówno dla Ukraińców, jak i dla Polaków. Ale stosunki dwóch naszych narodów też nie zawsze były bezbolesne. Próby porozumienia się częstokroć z dialogu przemieniają się w dwa monologi. Niestety, jesteśmy tego świadkami. Czy jednak nie nadszedł czas, żeby stanąć przed sobą w prawdzie i rozpocząć dialog, chociaż ciężki i trudny, ale prawdziwy? Film Wojciecha Smarzowskiego – jeszcze jedno zaproszenie do tego dialogu. Warto spróbować.
Bardzo trafnie powiedział w wywiadzie dla czasopisma «Dzieje» profesor Grzegorz Motyka: «To, jak film wpłynie na polsko-ukraińskie relacje w dużej mierze zależy od tego, ile wysiłku Polacy i Ukraińcy włożą w jego zrozumienie».
Anatolij OLICH
P. S.: Zespół «Monitora Wołyńskiego» i Stowarzyszenie Kultury Polskiej imienia Ewy Felińskiej na Wołyniu wyraża szczerą wdzięczność Konsulatowi Generalnemu RP w Łucku za zorganizowanie wyjazdu do Polski na przegląd filmu.
CZYTAJ TAKŻE:
WOŁYŃ JAK CHLEB POWSZEDNI. FOTO