Koniec października najbardziej zapadł w pamięć przeciętnego Ukraińca z powodu przejścia na czas zimowy i dzięki oficjalnemu powrotowi starej piosenki, śpiewanej dziś pod tytułem „Wyścig prezydencki na Ukrainie”, choć realna ostra konkurencja w naszym środowisku politycznym w roku 2009 trwa już kolejny miesiąc.
Na początku tego roku niektórzy analitycy polityczni zapowiadali połączenie „wielkich tego świata” w celu wspólnej walki z problemem globalnego kryzysu gospodarczego. W ten sposób potwierdziliby oni w rzeczywistości swoje programy wyborcze, odrzucając własne ambicje liderskie na rzecz wspólnego dobrobytu wszystkich wyborców. Jednak, jakbyśmy tego nie pragnęli, każdy bardziej lub mniej znany polityk krajowego formatu stoi w kolejce do Centralnej Komisji Wyborczej, aby się osobiście zarejestrować, dążąc do korzystniejszej teki w państwie. Niestety, większość tych polityków nie dba o niezależne oceny i ma klapki na oczach, patrząc w przyszłość. Wymarzony fotel prezydencki całkowicie przesłonił takim osobom rzeczywistość.
„Niech się gryzą” – ktoś powie, jednak wszyscy wiemy, że stoją za tym pozbawione wszelkich podstaw ambicje, oczernianie innych dla polepszenia statusu swego protektora, na rzecz którego później należy wycofać swoją kandydaturę w zamian za wygodne stanowisko i co najgorsze dla zwykłych Ukraińców – milionowe i miliardowe straty finansów publicznych.
„Na kogo głosować? Kto poprawi moje życie i życie mojego kraju?” – te kwestie wciąż są ważne dla większości obywateli Ukrainy. Większość z nas i tak nie zdecydowała, na kogo ma oddać swój głos. Najstraszniejszą rzeczą jest zaś to, że wypowiada się wielu chętnych do całkowitego bojkotu procesu wyborczego i żadne wezwania do wykazania pozycji patriotycznej, obywatelskiej nie są w stanie zmienić ich opinii. Nadchodzące wybory mogą pobić rekord w ilości nieaktywnych wyborców, którzy jeśli nawet wezmą udział w wyborach, wypowiedzą się przeciwko wszystkim.
Ukraina kończy 18 lat. Po raz pierwszy mają prawo głosować ci młodzi ludzie, którzy urodzili się w niepodległym państwie ukraińskim. Są oni pozbawieni imperialistycznych kompleksów niższości, niezrealizowania. Należy im wyjaśnić, co znaczy „starszy brat” albo „jedyny, niepodzielny”. Właśnie na to pokolenie liczą ci, którzy zdobywali niepodległość. Jednak czy wielu z tych młodych uświadomi sobie swój „obowiązek obywatelski” i wezmie udział w wyborach? Czy przekonają ich obecni przywódcy, którzy szarpią na sobie niebiesko-żółte koszule, zachęcając do oddania im swoich głosów?
Opieramy się na doświadczeniu w polityce światowej, w tym też na zachodniej praktyce bardziej od nas rozwiniętych Polski i Czech. Ukraińska droga do sukcesu musi jednak mieć charakter indywidualny, wyjątkowy i mało prawdopodobne, że w jej osiągnięciu ktoś nam pomoże, oprócz nas samych. Najważniejsze, aby wiosną przyszłego roku kolejnym krokiem w naszym życiu nie stało się znów jedynie przestawienie zegarów.
Wiktor Jaruczyk