Po wojnie polsko-bolszewickiej amerykańscy piloci, którzy służyli w 7 Eskadrze Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki, zostali wyróżnieni polskimi odznaczeniami wojskowymi oraz zwolnieni z honorami z szeregów Wojska Polskiego.
Wrócili do domu, a ich jednostka wkrótce wzięła udział w tworzeniu eskadry lotniczej Korpusu Ochrony Pogranicza, stacjonującej na Wołyniu.
We wrześniu 1924 r. w celu ochrony granicy państwowej na wschodzie II Rzeczypospolitej utworzono nową formację wojskową – Korpus Ochrony Pogranicza. Konieczność jej powołania była oczywista: granica ze Związkiem Radzieckim była najtrudniejszym odcinkiem polskiej granicy państwowej. Polskie rządy na tych terenach były ciągle zagrożone ze względu na aktywne operacje wywiadowcze ze strony ZSRR, a faktycznie zwyczajne ataki dywersyjne, wysoki poziom zorganizowanej przestępczości i kontrabandy wzdłuż wschodniej granicy, jak również z powodu szerzenia komunistycznej propagandy.
W tym okresie 7 Eskadra Myśliwska im. Tadeusza Kościuszki przechodziła reorganizację. Wiosną 1925 r. jednostka przemianowana została na 121 Eskadrę Myśliwską, a w 1928 r. – na 111 Eskadrę Myśliwską. Wkrótce 111 Eskadra wraz ze 112 Eskadrą weszła w skład 1 Pułku Lotniczego, który stacjonował w Warszawie na Okęciu.
Od początku lat 30. Polska wznosiła linię umocnień obronnych wzdłuż granicy polsko-radzieckiej. W tym samym czasie po stronie radzieckiej budowano rejony umocnione: Miński, Mozyrski, Korosteński i Nowogród-Wołyński. Podkreślić należy, że wznoszenie umocnień w Polsce i ZSRR nie było czymś wyjątkowym: w pierwszym trzydziestoleciu ХХ wieku wiele państw europejskich znajdowało się pod wpływem popularnego wówczas swoistego boomu fortyfikacyjnego. Większość krajów, które mogły sobie pozwolić na taki luksus, rozpoczęło w miejscach możliwego ataku budowanie na wielką skalę betonowych schronów ogniowych, bunkrów i fortyfikacji. Linię umocnień wzdłuż wschodniej polskiej granicy podzielono na sześć odcinków fortyfikacyjnych: «Wilno», «Lida», «Baranowicze», «Polesie», «Wołyń» i «Podole». Szczególną wagę przykładano do odcinków «Baranowicze» i «Polesie».
Linia fortyfikacji «Polesie». Mapa z książki Zbigniewa Pruskiego «Bastion Polesie. Polskie fortyfikacje na Polesiu w latach 1920–1939»
Rozpoczęcie prac budowlanych wywołało zainteresowanie ze strony radzieckiej i już niedługo nad terenem, na którym powstawały fortyfikacje, zaczęły regularnie pojawiać się wrogie samoloty wywiadowcze.
Dla zabezpieczenia przed penetracją przez sowieckie samoloty budowy umocnień na odcinku «Polesie», dowódca 1 Pułku Lotniczego odkomenderował do Sarn (dziś centrum rejonowe w obwodzie rówieńskim) załogę samolotu Potez XXV. Wcześniej przybył tu personel techniczny. Piloci otrzymali zadanie samodzielnego patrolowania rejonu budowy linii umocnień.
Samoloty Potez XXV. Źródło: panssarivaunut.blogspot.com
Jeden wolny samolot patrolowy nie mógł jednak zapobiec radzieckim lotom rozpoznawczym. W związku z tym 17 sierpnia 1936 r. z 1 Pułku Lotniczego do Sarn przybyła nowa załoga na czele z porucznikiem Zdzisławem Krasnodębskim posiadająca nowoczesne i szybkie samoloty PZL P.11. Rozpoczęła ona dyżury w składzie jednostki nazywanej Eskadrą KOP. Piloci oraz personel techniczny, stacjonujący na lądowisku koło Sarn, nie przebywali tam na stałe. Z reguły raz na trzy miesiące zmieniali ich inni piloci pułku.
Samolot PZL P.11 ze znakiem Eskadry KOP. Źródło: muzeumsg.strazgraniczna.pl
We wrześniu 1936 r., w trakcie wykonywania kolejnego lotu, samoloty zastępcy dowódcy 111 Eskadry Myśliwskiej porucznika Witolda Urbanowicza oraz porucznika Wincentego Nałęcza zostały zaatakowane przez sowiecki samolot zwiadowczy Р-5.
Witold Urbanowicz tak wspominał incydent: «Patrolowaliśmy wyznaczony obszar powietrzny w rejonie Sarn. Mieliśmy ostrą amunicję. Otrzymaliśmy rozkaz, aby strzelać wyłącznie we własnej obronie. I tak się też stało. W czasie lotu z por. Wincentym Nałęczem sowiecki samolot otworzył do nas ogień. Po wykonaniu uniku ponownie dawałem mu znaki: kołysaniem samolotu i wskazywaniem mu ręką, aby odleciał na wschód. Pilot sowiecki, zamiast wykonać moje polecenie, ponownie nas ostrzelał. Wówczas zaatakowaliśmy samolot rosyjski. Strzelałem do niego krótkimi seriami (był to dwupłat). Samolot rosyjski zaczął dymić, wykonał kilka zwitek korkociągu i zniknął w chmurach. Na drugi dzień prasa polska podała: «Samolot rosyjski z niewiadomych powodów rozbił się na błotach poleskich». Żadnej reakcji ze strony rosyjskiej nie było. Wydarzenie to było trzymane w tajemnicy. Po lądowaniu powiedziałem mechanikom, że strzelałem w powietrze celem sprawdzenia karabinów maszynowych. Rosjanie po tym tzw. «rozbiciu samolotu na błotach poleskich» przestali fotografować umocnienia polskie wzdłuż granicy wschodniej».
Piloci Eskadry KOP podczas pełnienia dyżuru na lotnisku Sarny. Źródło: muzeumsg.strazgraniczna.pl
Radziecki samolot zwiadowczy Р-5. Public domain
Należy powiedzieć, że ten przypadek do dziś budzi wiele wątpliwości. W sowieckiej literaturze nie ma wzmianek o utracie samolotu we wrześniu 1936 r. Być może samolot nie spadł, lecz dotarł do radzieckiej granicy.
Pojawia się także pytanie, czy rzeczywiście polscy piloci strzelali we własnej obronie, czy jednak samodzielnie zdecydowali się jako pierwsi zaatakować wrogi samolot zwiadowczy?
Znana jest historia o tym, jak podczas międzynarodowych zawodów lotniczych Urbanowicz dość obcesowo, choć i nie wykraczając poza swoje obowiązki, potraktował znanego niemieckiego konstruktora Willy'ego Messerschmitta.
Niemiecki konstruktor próbował zakraść się do hangaru wojskowego, na co Urbanowicz, pełniący funkcję oficera inspekcyjnego, zareagował odruchowo. Rozkazał Niemcowi położyć się, a strażnikowi wycelować w niego karabin. W ten sposób Messerschmitt musiał leżeć przez jakiś czas w kurzu pod okiem strażnika.
Ze względu na charakter porucznika Witolda Urbanowicza, pytanie, kto zaczął strzelać jako pierwszy, moim zdaniem można zostawić bez odpowiedzi.
Porucznik Witold Urbanowicz. Źródło: militaryplanes.co.uk
Wkrótce po tym zdarzeniu sowiecka awiacja wznowiła loty zwiadowcze. Na lotnisku koło Sarn ciągle pełnili służbę piloci ze 111 Eskadry Myśliwskiej. Mieli w posiadaniu dwa samoloty PZL P.11.
Wiosną 1937 r. wzrosła liczba lotów zwiadowczych radzieckich samolotów, więc Polacy już nie dawali rady skutecznie chronić dwoma samolotami budowy umocnień przed penetracją sowiecką. W związku z tym dowódca 1 Pułku Lotniczego podjął decyzję o szczególnej strukturze organizacyjnej Eskadry KOP na lotnisku Sarny. W tej jednostce służyli nie tylko piloci, ale i obsługa z 3 oraz 4 Eskadry 1 Pułku Lotniczego. Eskadra była podporządkowana placówce wywiadowczej KOP nr 7 w Sarnach dowodzonej przez majora Mikołaja Lipińskiego. Ogony wszystkich samolotów zostały oznaczone białym napisem «KOP».
O służbie w Eskadrze KOP tak pisał kapral Michał Cwynar: «26 czerwca 1938 r. siedem samolotów z kompletną obsługą i personelem zostało wysłane z IV/1 dywizjonu warszawskiego na polowe lotnisko obok m. Sarny, na obronę kompleksu umocnień, biegnących od Pińska na południe — aż do Krzemieńca Podolskiego. Skład personelu latającego: dowódca – kpt. Władysław Szczęśniewski, zastępca – por. Aleksander Gabszewicz, ppor. ppor. Jan Borowski, Hieronim Dudwał i Józef Górski, plut. Mieczysław Kaźmierczak, kpr. kpr. Michał Cwynar i Kazimierz Sztramko. Byliśmy tam aż do połowy grudnia, patrolując granicę, będąc w kontakcie z personelem granicznym podczas lotu na pewnych odcinkach, w sposób bardzo efektywny, a mianowicie przez wykładanie pewnych białych sygnałów, podając kierunek, czas, wysokość lotu samolotów, które często przekraczały lecąc na rozpoznanie nad naszą granicę. My również odpłacaliśmy się podobnie, przekraczając ich granicę».
Od 1939 r. na lotnisku w Sarnach służbę pełniła 3 Eskadra 6 Pułku Lotniczego znajdującego się na lotnisku w Skniłowie we Lwowie. Wcześnie rano 27 sierpnia dwa (według innych źródeł – trzy) samoloty PZL P.7a wyleciały z lotniska Skniłów kierując się w stronę Sarn. Grupa dowodzona była przez porucznika Roberta Janotę. Jak okazało się później, był to ostatni dyżur Eskadry KOP.
Po rozpoczęciu działań wojennych na granicy zachodniej budowa umocnień na wschodzie została wstrzymana. Zmieniły się także zadania grupy lotniczej: miała teraz obserwować ruch wojsk radzieckich na linii Łuniniec (obecnie Białoruś) – Rokitno (obwód rówieński). Piloci wykonywali co najmniej kilka lotów dziennie, w związku z czym szybko kończyły się zapasy paliwa. 3 września porucznik Janota poleciał do Lwowa, aby poszukać paliwa, co pozwoliłoby nie zmniejszać liczby lotów. Do Sarn już nie wrócił – jego samolot zniszczono na lwowskim lotnisku w Skniłowie podczas bombardowania. Te samoloty, które zostały w Sarnach, wykonywały loty zwiadowcze do 10 września. Na skutek pomyłki polskiej artylerii przeciwlotniczej zestrzelono wówczas samolot PZL P-7а. W Sarnach w tamtych czasach znajdowało się dużo obiektów wojskowych oraz potężny węzeł kolejowy. Działały tam placówki obrony przeciwlotniczej. Dyżur w nich pełnili zmobilizowani do wojska rezerwiści, którzy źle radzili sobie z rozróżnianiem samolotów oraz ich przynależności do tej czy innej armii.
Po 17 września, kiedy Armia Czerwona przekroczyła granicę radziecko-polską, piloci i personel techniczny Eskadry opuścili lotnisko w Sarnach wspólnie z żołnierzami KOP. Wycofywanie nie było łatwe. Na tym terenie działało dużo oddziałów dywersyjnych, które atakowały polskie jednostki. Poza tym kolumna ciągle była ostrzeliwana przez radzieckie samoloty.
Tak zakończyła się historia Eskadry KOP. Dopiero po dłuższej przerwie, już w okresie powojennym, polska Straż Graniczna otrzymała do dyspozycji jednostki lotnicze jako ważny instrument do wykonania zadań związanych z ochroną granicy państwowej.
Dmytro MASŁOW,
Rówieńskie Obwodowe Muzeum Krajoznawcze
CZYTAJ TAKŻE:
ESKADRA KOŚCIUSZKOWSKA: MERIAN COOPER – BOHATER I AWANTURNIK