Kontynuując temat polskich jeńców wojennych polecamy czytelnikom szkic biograficzny o kapralu Wojska Polskiego Józefie Putryczu. Podobnie jak wspominany przez nas poprzednio Karol Bielakow, w okresie od października 1939 do lipca 1940 r. przebywał on na placówce obozowej nr 11 «Sapożyn» (wieś Sapożyn wieś Sapożyn w rejonie korzeckim w obwodzie rówieńskim).
Józef Putrycz, syn Jana, urodził się w 1907 r. we wsi Skoroda w województwie wileńskim. Wkrótce rodzina: ojciec Józefa – Jan, matka Elżbieta, brat Antoni (który, według relacji Józefa, w 1940 r. przebywał w niewoli radzieckiej na Litwie) i siostra Jadwiga przeprowadzili się do Wilna i mieszkali tam przy ulicy Oficerskiej 4/7. Wiemy, że Józef ukończył siedmioklasową szkołę powszechną i wziął ślub z Marią z domu Stankiewicz.
Na początku września 1939 r. został zmobilizowany do 85 pułku piechoty. 17 września w tymże roku we Lwowie został ranny wskutek eksplozji bomby lotniczej, a 22 września trafił do niewoli radzieckiej.
Od 22 października 1939 r. jako jeniec wojskowy przebywał w punkcie obozowym «Sapożyn». Jak wcześniej informowaliśmy, polscy jeńcy wojskowi byli angażowani do rekonstrukcji drogi Nowogród Wołyński – Równe – Dubno – Lwów. Większość z nich otwarcie sabotowała prace budowlane, czego nie możemy powiedzieć o Józefie Putryczu, który, według sprawozdań administracji obozowej, wykonywał 100-125 procent normy produkcyjnej.
Polscy jeńcy byli wywożeni także do pracy poza obozem. Sytuacja gospodarcza na terenie USRR, którą mogli podczas takich prac zaobserwować, oddziaływała na nich przygnębiająco. Na wiosnę 1940 r. zdunowie obozu «Sapożyn» jeździli do Nowogrodu Wołyńskiego. Wśród nich był też Józef Putrycz. Po tej «wycieczce» Józef nie mógł ukryć swoich wrażeń: «Gdy przekroczyliśmy granicę (byłą granicę radziecko-polską, istniejącą do 17 września 1939 r. – aut.), od razu zauważyliśmy, jak źle tam żyją ludzie, chodzą obdarci, bosi, nawet kury tam są obskubane… Widziałem jednego człowieka niosącego chleb. Gdy go poprosiłem, żeby ten chleb mi sprzedał, odpowiedział: «Sam przez całą noc stałem za chlebem i dostałem tylko jeden bochenek na całą rodzinę». Zdziwiony był także tym, jak prowadzi się gospodarkę radziecką w kołchozach. Był przekonany, że prywatne gospodarstwa rolnicze są bardziej wydajne, niż kołchozy, ponieważ każdy gospodarz starannie uprawia najmniejszy kawałek roli, a ciągniki w kołchozach pozostawiają duże tereny nieprzeoranego odłogu. Właśnie to niedbalstwo, według Józefa Putrycza, było przyczyną ubogich urodzajów w kołchozach.
W czasie cotygodniowych „informacji politycznych” odbywała się nieustająca indoktrynacja więźniów. Komendant obozu w Sapożynie systematycznie dostarczał jeńcom gazety «Głos Radziecki» i «Pod flagą Lenina», które były wydawane w języku polskim. Zamieszczone w gazetach wiadomości wywoływały ostrą krytykę ze strony Polaków. Urodzony w województwie wileńskim Józef Putrycz nie chciał uwierzyć w podawane w prasie informacje o tym, że jego mała ojczyzna stała się częścią ZSRR. Propaganda radziecka, cynicznie okłamywała naród, przekonywała, że w ZSRR panuje dobrobyt i równość wszystkich obywateli, co oburzało Józefa Putrycza. W tym czasie, gdy większość mieszkańców «uwolnionych» terenów cierpiała z powodu niedostatku żywności i braku podstawowych artykułów codziennego użytku, radzieccy funkcjonariusze «rozkoszowali się» zagrabionymi majątkami. «A jeszcze mówią, że panów u nich nie ma, a samochodami to kto jeździ?» – pytał on swoich współbraci za każdym razem, kiedy obok budowy przejeżdżali radzieccy funkcjonariusze.
Sytuacja gospodarcza w Kraju Rad miała też wpływ na jeńców przebywających w obozach pracy. Po nadejściu zimy do większości placówek obozowych nie dostarczano obuwia i odzieży, wskutek czego często następowało odmrożenie rąk czy nóg . «Miałem jedną koszulę i nosiłem ją przez sześć miesięcy. Trafiłem w niej do niewoli, pracowałem w niej, nie mając nic na zmianę. Ona się na mnie struchlała. Chodziłem i długo upominałem się o wymianę bielizny i niczego nie mogłem dostać. Nasz przełożony nie dbał o nas…» – opowiadał z rozpaczą Józef Putrycz. Jego niezadowolenie z polityki rządu sowieckiego i otwarte krytykowanie administracji obozowej zostały zauważone przez Oddział Specjalny NKWD. 11 lipca 1940 r. jeniec został zaaresztowany. W czasie dochodzenia śledczego przebywał w więzieniu w mieście Równem.
Wyczerpany ciężką pracą fizyczną przy budowie drogi i długimi przesłuchiwaniami w czasie dochodzenia, w ostatnim przemówieniu na posiedzeniu sądowym, które trwało ponad osiem godzin, Józef Putrycz powiedział: «Ubiegam się o najmniejszą karę. Jestem robotnikiem, przez całe życie pracowałem, a teraz mam powikłania ran. Jeśli co i powiedziałem, to bez złego namysłu». Jednak według decyzji trybunału wojskowego wojsk NKWD w obwodzie wołyńskim z dnia 7 października 1940 r. «za systematyczną agitację jeńców wojskowych przeciw władzom radzieckim w 1940 r.» (art. 54-10 cz. 1 KK URRS) Józef Putrycz został skazany na siedem lat niewoli w obozach pracy. Dalszy los kaprala Wojska Polskiego nie jest nam znany.
Zgodnie z postanowieniem Prezydium Rówieńskiego Sądu Obwodowego z dnia 29 marca 1989 r. wyrok trybunału wojskowego został anulowany, postępowanie sądowe zakończono z powodu braku przestępstwa.
Tetiana SAMSONIUK
P. S.: Tetiana Samsoniuk jest głównym specjalistą Działu Udostępniania Informacji z Dokumentów Państwowego Archiwum Obwodu Rówieńskiego. Materiały rubryki «Ocaleni od zapomnienia» zostały opracowane według akt radzieckich organów ścigania, przechowywanych w Państwowym Archiwum Obwodu Rówieńskiego, w zbiorach Zarządu KGB Ukraińskiej SRR w Obwodzie Rówieńskim (1919–1957) oraz w Archiwum Zarządu Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Będziemy wdzięczni, jeżeli odezwą się Czytelnicy, krewni lub bliscy bohaterów naszej rubryki, którzy posiadają o nich dodatkowe informacje.