W 1919 r. do Kowla z polskiego Szymanowa w celu ratowania bezdomnych dzieci przybyły Siostry Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Dzieci, które na skutek działań wojennych utraciły rodziców, polscy żołnierze znajdowali w opuszczonych chatach i na polach. Dwie zakonnice od razu po przybyciu do Kowla założyły żłobek dla małych dzieci i schronisko dla bezdomnych dziewczyn. Siostra Marta (Kazimiera Wołowska) tak pisała o tamtych trudnych latach: «Budynek przeznaczony przez Radę Opiekuńczą na cele schroniska był zaniedbany i wymagał wielkich środków – poza gołymi ścianami nie było w nim nic. Żołnierze z pola walki przywozili do nas sieroty, przychodziły do nas także karawany ludzkich kościotrupów powracających z Rosji. Ludzie byli w okropnym stanie. Ratowaliśmy ich jedzeniem i ubraniami… Pomagała nam amerykańska misja Czerwonego Krzyża na czele z miss Lam».
Absolwentki szkoły powszechnej działającej przy klasztorze, 1938 rok. Zdjęcie z archiwum autorki
Po czterech miesiącach pobytu w Kowlu, siostry niepokalanki przeniosły się do Maciejowa (obecnie osiedle typu miejskiego Łuków w rejonie turzyskim obwodu wołyńskiego – red.), do pałacu Miączyńskich, który był bardziej dostosowany do potrzeb schroniska. Właściciel pałacu, Ksawery Miączyński, sprzedał go w 1894 r. seminarium duchownemu w Mielcach, które w 1915 r. zostało ewakuowane do Jekaterynosławia. W trakcie działań wojennych, w pałacu znajdował się szpital wojenny, stacjonowało tu również wojsko austro-węgierskie. Kiedy siostry niepokalanki przybyły do Maciejowa, zobaczyły zdewastowany budynek. Musiały własnoręcznie doprowadzać pałac do porządku, żeby mogły tu zamieszkać dzieci.
W maciejowskim sierocińcu na początku jego działalności znalazło się 70 dzieci, w tym 17 w wieku niemowlęcym. Ze względu na to, że w najbliższej okolicy nie było wówczas ani jednej krowy, amerykańskie organizacje dostarczały do ośrodka koncentrat mleczny.
Klasztor w Maciejowie (były pałac Miączyńskich). Zdjęcie Pinchasa Liechtensteina
W pierwszej połowie 1920 r. Maciejów został zajęty przez bolszewików. Siostry niepokalanki musiały opuścić miasteczko razem z dziećmi. Ukraińskie dzieci przekazały pod opiekę miejscowemu księdzu prawosławnemu. W sumie ewakuowano wówczas 42 osoby. W przepełnionych i otwartych wagonach udały się one do Szymanowa, gdzie znalazły schronienie w jednym domów swojego Zgromadzenia. Po pół roku siostra Marta i siostra Angela wróciły razem z dziećmi do Maciejowa. Po ukończeniu wojny polsko-bolszewickiej, z inicjatywy Polskiego Białego Krzyża, siostra Marta przyjęła w sierocińcu 100 polskich dzieci z Zabajkala. Żłobek przeniesiono do Kowla, a w maciejowskim pałacu założono klasztor, w którym rozpoczęła działalność najpierw dwuletnia, następnie czteroletnia, a potem siedmioletnia szkoła dla dziewcząt ukraińskiej i polskiej narodowości.
Przez prawie 20 lat działała w Maciejowie Publiczna Szkoła Powszechna, której patronką została Marcelina Darowska – jedna z założycielek Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP. Wszystkie dziewczyny z Maciejowa chodziły do tej szkoły. Uczęszczały do niej również uczennice z pobliskich wsi, takich jak: Somin (Ulana Ostapuk, Maria Czyż), Nowosiółki (Oksana Dyszlewska), Perewały (Wira Sadowska), Janówka (Maria Stańczuk), Olesk (Hanna Wawrysz), Bielicze (Halina Żurawel, Oksana Haponiuk, Hanna Bariak, Kateryna Haponiuk, Nina Maluk, Luba Maluk), Siomaki (Olga Ochrimowycz), Truble (Ewa Buszak), Poczapy (Eugenia Kuć). Uczyły się tu także dzieci z różnych zakątków Polski, przeważnie sieroty. Mieszkały w internacie – łącznie znajdowało się w nim ok. 70–80 dzieci. Były one utrzymywane przez Sejmik Powiatowy w Kowlu, który wydawał 50 złotych miesięcznie na każde dziecko.
Uczennice młodszych klas szkoły powszechnej przy klasztorze. Zdjęcie z archiwum Walentyny Dżygun.
W pobliskich wsiach działały dobre szkoły powszechne, mimo to rodzice często chcieli, żeby ich córki zdobywały wykształcenie właśnie w Maciejowie. Dzieci z pobliskich wsi mieszkały w wynajętych prywatnych mieszkaniach. W śnieżne i mroźne zimy rodzice po kolei podwozili swoje córki do szkoły, ale najczęściej musiały one chodzić pieszo.
W szkole wykładano religię, język polski i ukraiński, historię, geografię, naukę o przyrodzie, arytmetykę z geometrią, rysunki, śpiew, roboty ręczne, odbywały się również tzw. ćwiczenia cielesne.
Plac gimnastyczny. Wychowanie fizyczne. Nauczycielka Maria Nowakowska. Zdjęcie z archiwum Łarysy Wakulicz.
Nauczycielkami były wyłącznie kobiety, przeważnie narodowości polskiej. Siostra Witolda uczyła historii, siostra Augustyna – matematyki, a siostra Stefania była absolwentką historii na Uniwersytecie w Poznaniu. Maria Wróblewska uczyła muzyki, Nowakowska – wychowania fizycznego, Janina Pisowicz – gimnastyki, Jadwiga Nowicka – robót ręcznych. Aniela Gawrońska prowadziła kurs z architektury krajobrazu. Teodora Banasińska, z domu Kowalska, była absolwentką Seminarium Nauczycielskiego w Maciejowie, uczyła w młodszych klasach. Pracowały tu Maria Wysocka, Eugenia Piotrowska, Elżbieta-Maria Bernadzka. Kazimiera Tarnawska i Stefania Sumarzyna były opiekunkami klas. Pracowały w szkole również Ukrainki – Eugenia i Halina Sokołowskie, córki Wołodymyra Sokołowskiego, księdza prawosławnego, proboszcza cerkwi p.w. Świętej Paraskewy. Halina uczyła religii, a Eugenia – języka ukraińskiego, który oficjalnie był nazywany jako język ruski. Pracowała w szkole nauczycielka nauki o przyrodzie Eugenia Bobowicz, która przybyła do Maciejowa z Kołomyi. Nauczycielki stale podnosiły swoje kwalifikacje, uczestnicząc w kilkudniowych kursach w Kowlu, Równem czy Brześciu. Mieszkały przeważnie przy szkole, ale niektóre musiały wynajmować kwatery.
Uczennice szkoły w Maciejowie wspominają, że najciekawszymi przedmiotami były geografia, historia i nauka o przyrodzie. Pięknie ilustrowane podręczniki można było kupić w miejscowych sklepach, a potem odsprzedać młodszym uczennicom. Dodatkowo dziewczęta uczyły się prowadzenia domu, sadownictwa, kroju, szycia i haftu. Uczennice-sieroty mieszkające w internacie zgodnie z ich zainteresowaniami i zdolnościami przygotowywano do zawodu niani, kucharki, krawczyni czy ogrodnika. Lekcje wychowania fizycznego odbywały się w sali gimnastycznej przy akompaniamencie fortepianu. Szkoła miała wyposażone sale lekcyjne. Bardzo ciekawa, według uczennic, była sala dydaktyczna do nauki przyrody z akwarium, kolekcjami skał i minerałów.
Wszystkie prace w gospodarstwie klasztornym wykonywało 35 sióstr zakonnych. Pracowały one w ogrodzie, opiekowały się parkiem, sadem, hodowały krowy i ptaki. Trawnikiem i kwiatami na szkolnym podwórku opiekował się Józef Bortkiewicz, który mieszkał razem z córką Zosią w domu położonym w parku.
Kapłanami w szkole byli Adam Żołkiewski, Czesław Potocki, Franciszek Korwin-Milewski, Stanisław Kobylecki.
Kaplica w klasztorze. Zdjęcie z archiwum autorki.
W szkole panowała dyscyplina. Uczennice ubrane były w mundurki, miały je na dzień powszedni i osobno na świąteczne okazje. Były także kostiumy sportowe i zmienne obuwie. «W naszej klasie w kącie leżał worek z grochem, klęczały na nim nieposłuszne uczennice. Ale w ten sposób karano rzadko. Przeważnie nauczycielka podchodziła do uczennicy i rozkazywała: «Łapę!» Potem biła linijką po dłoni, ale nie było to zbyt bolesne. Obiady z domu nosiłyśmy w torebkach, a na przerwie, przed tym jak miałyśmy zjeść, myłyśmy ręce i wycierałyśmy każda swoim ręcznikiem. Ręczniki wisiały rządkiem na ścianie w klasie, a pod nimi stało nasze obuwie. Każda uczennica jadła w swojej ławce, a okruchy zbierała dyżurna i wysypywała do ptasich karmników wiszących w parku» – wspomina Halina Połuchtowicz, z domu Żurawel.
W niedzielę i dni świąteczne dziewczyny musiały iść do szkoły, żeby w towarzystwie nauczycielek wyruszyć na mszę świętą. Halina Sokołowska razem ze starszoklasistką Lubą Polańską szły z dziewczynami wyznania prawosławnego do cerkwi p.w. Świętej Paraskewy, a zakonnice – z uczennicami o wyznaniu katolickim do kościoła p.w. Świętego Stanisława Bpa Męczennika i Świętej Anny. Co rano przed lekcjami uczennice modliły się przy rzeźbie Matki Boskiej lub w kaplicy.
W szkole działała łączność telefoniczna i radiowa, kasa pomocy, działały różne kółka, a nawet były rozgrywane loterie. Na Boże Narodzenie uczennice zawsze wystawiały jasełka. Wszystkie dzieci otrzymywały prezenty z okazji święta. Obchodzono również Dzień Matki i polskie święta państwowe. Na wiosnę uczennice wyruszały do Adamówki, gdzie razem z dziećmi z Zaczernecza i Parydubów w lesie wystawiały przedstawienia teatralne. Współorganizatorem takich spotkań był nauczyciel szkoły w Zaczernecza Fedir Misiuk.
Uczestniczki przedstawienia «Jadwiga» w strojach krasnoludków. Zdjęcie z archiwum Ihora Syluka
Olga Stepanec, z domu Rudynec, która chodziła do szkoły we wsi Widiut (obecnie Widuty) wspominała, jak razem z nauczycielem Janem Szczerepą uczniowie przyjeżdżali na saniach do pałacu na Święta Bożego Narodzenia. Dzieci stawały w kolejkę do okienka, przy którym zakonnica wydawała każdemu herbatę i bułeczkę. Wszyscy zazdrościli uczennicom szkoły w Maciejowe, mówili na nie «kozy klasztorne». Ulana Pawlenko, z domu Ostapuk, wspominała: «Wieczorem miała odbyć się impreza mikołajkowa. Po mnie i dziewczynki z Somina mieli przyjechać rodzice. Żebyśmy nie były głodne, do wieczora spędzałyśmy czas w domach zamożnych uczennic. Byłam w domu Łarysy Wawryszczuk. Na obiad podano zupę szczawiową ze śmietaną, pierogi z wiśniami przyprawione masłem i kompot z bułeczką. Ten obiad zapamiętałam na całe życie».
Informacja: Pierwsza wzmianka pisemna o Łukowie pochodzi z 1447 r., mimo że wieś istniała w tym miejscu o wiele wcześniej. W 1557 r. już jako Maciejów, miejscowość otrzymała magdeburskie prawa miejskie. Miasteczko przez wieki znajdowało się w posiadłości bogatych rodów Maciejowskich, Wiśniowieckich, Sapiehów i Miączyńskich. Dzięki złożom kredy produkowano tu dachówkę, cegłę, wapień, a maciejowska lalka ceramiczna znana była daleko poza miasteczkiem. W 1946 r. miejscowości przywrócono dawną nazwę Łuków.
Zoja SZEWCZUK
P. S. od redakcji: Praca Zoi Szewczuk pt. «Oświatowa działalność Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP w Maciejowie (Łukowie)» zajęła pierwsze miejsce w konkursie «Międzywojenny Wołyń» w kategorii «Najlepsza praca popularnonaukowa». Kolejne części tego opracowania poświęcone działalności Seminarium Nauczycielskiego oraz Gimnazjum Żeńskiego w Maciejowie.
CZYTAJ TAKŻE: