Katolicka parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łucku oraz działająca przy niej religijna misja «Caritas-Spes-Łuck» nie ustają w niesieniu pomocy potrzebującym. Parafianie oraz wolontariusze gotują gorące obiady dla policji i żołnierzy obrony terytorialnej, robią siatki maskujące dla wojska ukraińskiego, koordynują przejazdy rodziców z dziećmi uciekających ze wschodu Ukrainy do Polski, karmią uciekinierów na dworcu kolejowym w Kowlu.
Już w drugim dniu wojny katolicka parafia Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Łucku udostępniła mieszkańcom podziemia katedry jako schronienie w czasie alarmów powietrznych, a członkowie parafialnej organizacji charytatywnej aktywnie zaangażowali się w pomaganie. Wolontariusze zaczęli robić siatki maskujące dla wojska, a także lepić pierogi, by nakarmić swoich obrońców. Pracownik medyczny wytłumaczył, jak skompletować apteczkę i jak prawidłowo udzielić pierwszej pomocy.
Wkrótce pierwsi uchodźcy zaczęli licznie przybywać na Wołyń, więc «Caritas» zorganizował transport żywności i artykułów pierwszej potrzeby dla przybyłych z miejsc aktywnych walk oraz dla miejscowej ludności będącej w potrzebie.
Kiedy na granicy polsko-ukraińskiej pojawiły się długie kolejki uchodźców, w większości kobiet i dzieci, organizacja zaczęła transportować tam żywność. Parafialny «Caritas» koordynował również działania swoich przyjaciół-wolontariuszy, którzy pomagali własnymi samochodami dostać się na granicę uciekinierom.
Oprócz działań na rzecz uchodźców «Caritas Spes-Łuck» nie zapomniał o sierotach. Kilkukrotnie członkowie organizacji przywozili do wołyńskich sierocińców pierogi, ciasta i słodycze. Łucki szpital położniczy otrzymał od parafian pampersy dla niemowląt, pieluchy oraz artykuły higieniczne dla kobiet. Organizacja zaopiekowała się kilkoma samotnymi starszymi osobami. «Caritas Spes-Łuck» przekazuje część zebranej pomocy potrzebującym, którzy mieszkają m.in. w Żytomierzu, Kijowie, Charkowie i Mariupolu.
Wkrótce powstał nowy kierunek działalności – karmienie uchodźców przybywających na dworzec kolejowy w Kowlu. Pociągi ze wschodu Ukrainy jadą bardzo długo, ponieważ kolejarze ciągle muszą zmieniać trasę omijając niebezpieczne miejsca, gdzie trwają aktywne działania wojenne. Ludzie spędzają dziesiątki godzin w przepełnionych wagonach, niektórzy z nich musieli uciekać dosłownie w tym, w czym byli, nie mając żadnego jedzenia. Katolicy z Łucka dołączyli do dobroczyńców z Kowla i okolicznych miejscowości. W ostatnich dniach zdołali zapewnić kilku tysiącom ludzi gorące napoje i wyżywienie. A liczbę klejonych przez nich pierogów od dawna mierzy się liczbami z wieloma zerami.
pierwszych dniach rosyjskiej inwazji na Ukrainę pisaliśmy o tym, jak organizacja «Caritas-Spes-Łuck» zaczęła udzielać pomocy wszystkim potrzebującym. Jej przewodniczący, proboszcz parafii ksiądz kanonik Paweł Chomiak powiedział wówczas: «Chcemy, aby ludzie czuli się potrzebni, ponieważ to, co się dzieje wokół nich, wywołuje panikę. Staramy się zainteresować ich, aby mogli w każdy możliwy sposób pomóc w miejscu, w którym się znajdują. Wiemy na przykład, że policjanci i wolontariusze strzegą naszego spokoju wieczorem, dlatego postanowiliśmy pomóc im, wydając obiady w tym zimnym czasie. Ta sprawa nie wymaga nadzwyczajnych wysiłków».
Opowiadaliśmy również o tym, że zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus, które pracują przy katolickiej parafii w Łucku, przekazały na potrzeby Obrony Terytorialnej, Sił Zbrojnych Ukrainy, uchodźców oraz mieszkańców Charkowa kilka transportów pomocy humanitarnej otrzymanej od mieszkańców Torunia.
Anatol Olich
Zdjęcia ze strony Caritas-Spes-Łuck na Facebooku