Kiedy w starożytnej Grecji rozpoczynały się zmagania sportowców, a wieniec laurowy był marzeniem wielu pięknych i atletycznie zbudowanych młodzieńców, zawieszano na kołku miecz, tarczę i zbroję, a cały cywilizowany świat świętował Olimpiadę.
Wprawdzie w Katarze nie rywalizują ze sobą olimpijczycy, ale mistrzostwa świata w piłce nożnej to bezsprzecznie jedno z największych i najbardziej znaczących wydarzeń dla każdego kibica, niezależnie z jakiego kraju pochodzi. Jakże więc byłoby wspaniale, gdyby choć na ten czas barbarzyńska rosja zaprzestała swych ataków na bezbronną ludność cywilną miast i wsi Ukrainy.
W czasie, gdy szaliki, fikuśne czapki, flagi w narodowych barwach i wszelkie inne gadżety związane z mistrzostwami świata w piłce nożnej znikają ze sklepowych półek jak świeże bułeczki, w pogrążonej w ciemnościach i zimnej Ukrainie mała, kilkuletnia dziewczynka przytula się do psa i dzielnie mówi do kamery: «Piesek mnie grzeje, nie będziemy negocjować z putinem»!
Małe, waleczne serce, dzielnie trwające na posterunku. Rozświetlone tysiącami świateł, piękne i nowoczesne stadiony zachwycające swoją architekturą oraz funkcjonalnością są oddalone lata świetlne od walczącej Ukrainy nie tylko na mapie. Odległość ta jest także absolutnie symboliczna.
Wznosząc oczy ku niebu kibice każdej drużyny poszukują tam wsparcia dla swych faworytów. Oczekują w irracjonalnym przekonaniu, że jakaś siła wyższa wrzuci swoje trzy grosze przechylając szalę zwycięstwa na konkretną stronę. Najlepsze w całej sytuacji jest to, że kibice obu zmagających się drużyn oczekują od tego samego właściwie Absolutu identycznej, korzystnej właśnie dla nich, interwencji.
Nie szczędzą gardeł i sił, aby gestami i czym tylko się da wspomóc drużyny swoich krajów. Płaczą jak bobry, gdy ukochany zespół poniesie porażkę. Brak zdobytego gola lub przegraną traktują jak tragedię narodową, a wygraną obnoszą jakby to było zwycięstwo nad mroczną galaktyką w kosmosie. Takie to prawo sportu.
Może to i trywialne lub nawet nieco niestosowane ze względu na ciężar tematu, ale tak sobie dumam, że zarówno w przypadku dramatu wojny w Ukrainie jak i mistrzostw świata w piłce nożnej sukces lub klęska zależy przede wszystkim od zwykłego czynnika ludzkiego.
Jeśli jakaś reprezentacja nie wykorzystała odpowiednio czasu na przygotowania do zmagań na boisku, to żadna siła wyższa nie pomoże i będzie klapa oraz blamaż całkowity, na który słusznie sobie zapracowała. Jeśli jednak decyzyjne stanowisko zajmuje chory z nienawiści do świata podły człowiek rządzący zmanipulowanymi, bezmyślnymi, ludzkimi marionetkami to taka sytuacja grozi ogólnoświatową tragedią.
Zatem tylko jedność i wspólne działania mogą stanowić klucz do sukcesu zarówno w sprawach błahych, jak i tych stanowiących podstawę człowieczeństwa.
Zawiesić coś na kołku, czyli odłożyć na później, zrezygnować z czegoś.
Znikać jak świeże bułeczki, a więc bardzo szybko, natychmiast.
Być oddalonym o lata świetlne, czyli o bardzo dużą odległość.
Wrzucić swoje trzy grosze, a więc włączyć się, wtrącić, wmieszać w jakieś działanie lub dyskusję.
Płakać jak bóbr, czyli szlochać, bardzo płakać, rozpaczać.
Gabriela Woźniak-Kowalik,
nauczycielka skierowana do Łucka i Kowla przez ORPEG