Pod koniec października br. do zasobów Internetu na temat historii Wołynia doszedł profil na Facebooku pt. «Memorium» poświęcony cmentarzowi katolickiemu w Łucku. Kilka dni temu jego założyciele uruchomili także stronę internetową: memorium.in.ua. O tym projekcie rozmawialiśmy z jego pomysłodawcą Arturem Aloszynem, genealogiem, historykiem i badaczem dziejów Wołynia.
Zmarli mają prawo do pamięci
Artur Aloszyn, znany miłośnikom historii pod swoim sieciowym pseudonimem Arthur Gautama, opowiedział o genezie swojego projektu i dalszych planach jego rozwoju.
Wszystko zaczęło się we wrześniu 2022 r., gdy Międzynarodowe Centrum Edukacji Dortmund (IBB Dortmund) zorganizowało historyczny hackathon. Uczestnicy z Ukrainy, Mołdawii, Niemiec i Polski mogli zgłaszać swoje pomysły, a mentorzy z tych krajów wyjaśniali, jak dany pomysł może zostać zrealizowany. Główny warunek – pomysł miał nawiązywać do historycznych projektów wirtualnych.
«My, czyli ja i moja żona Kateryna Tesluk, przedstawiliśmy nasz pomysł związany z cmentarzem. W Łucku jest nekropolia katolicka (tak, właśnie w czasie teraźniejszym, bo nadal pozostają tam szczątki pochowanych), ale ten cmentarz nie istnieje w przestrzeni publicznej. Wiedza o nim jest całkowicie wymazana przez Memoriał «Wieczna Chwała». Chcieliśmy przywrócić pamięć o tym miejscu do przestrzeni informacyjnej i nie znaleźliśmy lepszego sposobu niż przypomnienie imion pochowanych tam osób. Chodzi o wszystkich, którzy spoczywają na tym cmentarzu, niezależnie od tego, czy byli komunistami, czy Polakami wyznania katolickiego, czy żołnierzami. Zmarły człowiek ma prawo do pamięci» – mówi Artur Aloszyn.
Jego pomysł spotkał się z aprobatą organizatorów hackathonu. W październiku Gautama założył stronę swojego projektu na Facebooku. Zamieścił na niej szereg fotografii, dokumentów archiwalnych i wspomnień żyjących mieszkańców Łucka.
Jednak główne informacje zostaną opublikowane na stronie internetowej memorium.in.ua. Jak powiedział Artur Aloszyn, witryna internetowa będzie wypełniana krok po kroku. Przewiduje, że badania potrwają jeszcze jakiś czas, bo nie wszystkie archiwa, «dzięki» rosji, mają obecnie otwarte czytelnie. Na przykład archiwum w Łucku jest obecnie zamknięte dla zwiedzających. Ponadto historyk liczy, że ludzie będą dzielić się wspomnieniami, które zamierza publikować w dziale «Blog».
«Mamy nadzieję, że wymieniając wiele osób z imienia i nazwiska wywołamy swoistą reakcję łańcuchową, która pozwoli na uzupełnienie danych. Być może witryna zamieni się w coś w rodzaju encyklopedii dawnych mieszkańców Łucka albo co najmniej miejscowych katolików» – mówi Gautama.
Przede wszystkim na stronie zostaną opublikowane szkice o znanych mieszkańcach Łucka pochowanych na tym cmentarzu. Wśród nich na przykład architekt Tadeusz Krafft, dobrodziejka Józefa Polanowska czy założycielka Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Misjonarek Jadwiga Józefa Kulesza. «Inne nazwiska, nowe dla mieszkańców Łucka, zostaną poznane przez nich prawdopodobnie później, dzięki temu, że będziemy publikować informacje o tych ludziach» – zaznacza autor projektu.
Strona będzie dwujęzyczna. Korpus w języku ukraińskim już został uruchomiony, język polski będzie dostępny za tydzień lub dwa. Lista katolików pochowanych na cmentarzu jest publikowana w języku polskim, a lista żołnierzy Armii Czerwonej w języku rosyjskim, czyli w językach oryginalnych, bo tak według autorów projektu użytkownicy będą szukać ich krewni.
Artur Aloszyn już opublikował na stronie listę ok. 3 tys. imion i nazwisk pochowanych osób. Następne listy zostaną dodane w porządku chronologicznym, zgodnie z rokiem pochówku.
Podstawą do sporządzenia spisów były księgi metrykalne z Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie i Państwowego Archiwum Obwodu Wołyńskiego. Podczas sprawdzania lub wyjaśniania danych badacz dodawał do tej bazy dodatkowe informacje. Na przykład podczas II wojny światowej wpisy często były bardzo krótkie: tylko kto zmarł i kiedy. W takich przypadkach historyk sięgał do innych źródeł, m.in. do dokumentów Urzędu Stanu Cywilnego.
Ile lat ma cmentarz?
Data założenia cmentarza jest nadal dyskusyjna. «Badacze z XIX w. utrzymują, że pochówki rozpoczęto tu w 1802 r., czyli po przeniesieniu cmentarza spod klasztoru bernardynów. Tamten cmentarz zlikwidowano, a część grobów przeniesiono do Jarowicy. Ale historyk Bohdan Kołosok pisze, że według mapy z 1807 r. wokół cmentarza jest pole, a wewnątrz są już drzewa. Oczywiste jest, że w ciągu kilku lat duże drzewa nie mogły urosnąć. Nie mam jeszcze tego planu, a Kołosok nie opublikował go w swojej książce. Muszę się z nim zgodzić: tak, drzewa nie rosną tak szybko. Jeśli zaznaczono je na mapie, to być może cmentarz ten funkcjonował do 1802 r.» – przypuszcza Artur Aloszyn.
Według niego nie ma jednoznacznych dowodów dokumentalnych w tej sprawie, ponieważ księgi metrykalne mówią o pochowanych na Jarowicy dopiero od drugiej ćwierci XIX wieku. Wcześniejsze zapisy można jedynie uznać za mniej lub bardziej prawdopodobne, gdyż odnotowują jedynie fakt śmierci, bez podania miejsca pochówku.
Dokładna liczba osób pochowanych na cmentarzu jarowickim nie jest obecnie znana. Według danych z ksiąg metrykalnych jest ich ok. 13–15 tys., ale jak zauważa autor projektu, wszystkie zapisy nie zostały przez niego na razie przeanalizowane. Ponadto, aby ustalić ostateczną liczbę pochowanych, z ogólnej liczby zapisów należy odjąć tych, których wpisano do ksiąg, ale zostali pochowani gdzie indziej lub ich szczątki przeniesiono na inne cmentarze. Oprócz tego, trzeba będzie dodać około tysiąca żołnierzy radzieckich pochowanych w masowych grobach. W północno-wschodniej części cmentarza występują pochówki przedwojenne i powojenne, niektóre z nich to także mogiły wojskowe.
Na Memoriale zachowało się około 250 nagrobków, na których można odczytać nazwiska. Wśród nich są katolicy i sowieccy urzędnicy pochowani już po wojnie. Artur Aloszyn wkrótce opublikuje ich nazwiska.
Z oryginalnych przedwojennych płyt, które pozostały ze starego cmentarza, do tej pory odnaleziono tylko dwie. Są to nagrobki inżyniera Teodora Stefanowa oraz małżeństwa Grzegorza i Florentyny Kopijów (ich nagrobek wmurowany jest w ogrodzenie Memoriału).
Ponadto do dziś zachowało się kilka przedwojennych pochówków, na których nagrobki zamontowano później. Pozostaje niewyjaśniona tajemnica grobu Niemca Hansa z czasów II wojny światowej. Są świadectwa, że nie został pochowany w Łucku i jego szczątki zostały później przeniesione tutaj. Inne źródła podają, że Hans został pochowany prawdopodobnie we wsi Dorosinie, a rodzina po prostu postawiła tablicę pamiątkową w Łucku.
Część oryginalnych pomników z cmentarza jarowickiego zachowała się na cmentarzu miejskim w Harazdży, gdzie zostały przeniesione w latach 70. «Planujemy przeanalizować ten aspekt po pełnym zindeksowaniu ksiąg metrykalnych, bo pomniki zostały przeniesione do Harazdży nie tylko z tego cmentarza. W związku z tym konieczne będzie ustalenie, czy znalezione przez nas nagrobki zostały przeniesione z Jarowicy, czy np. z cmentarza przy Gimnazjum nr 4» – wyjaśnia rozmówca.
Jak zniszczono cmentarz w Jarowicy?
«Aby odpowiedzieć na to pytanie, trzeba cofnąć się w czasie» – wyjaśnia historyk. Podczas pierwszych sowietów, tj. w latach 1939–1941, podnoszono kwestię, że wiele cmentarzy miejskich jest już zapełnionych. Poza tym praktycznie wszystkie cmentarze chrześcijańskie w granicach miasta nie mogły już przyjmować nowych pochówków. Wtedy powstał pomysł utworzenia nowego cmentarza, ale sprawa pozostała nierozwiązana, gdyż w czerwcu 1941 r. wybuchła wojna niemiecko-sowiecka.
Po II wojnie światowej otwarto cmentarz przy ulicy Rówieńskiej w Łucku, a cmentarz katolicki na Jarowicy stał się komunalnym cmentarzem miejskim. W jego wschodniej części było jeszcze wówczas trochę wolnego miejsca, ale szybko zapełniono je pochówkami pozostających tu nadal katolików oraz masowymi grobami sowieckimi, do których przenoszono szczątki żołnierzy odnalezione w okolicach Łucka. W latach 60. zakazano tu chowania ludzi. Dokładna data zamknięcia cmentarza nie została jeszcze ustalona.
Memoriał «Wieczna Chwała» został odsłonięty w 1977 r., w 60. rocznicę Rewolucji Październikowej. «Według wspomnień mieszkańców Łucka jeszcze przed rozpoczęciem jego budowy kilkakrotnie w radiu ogłaszano, że chętni mogą przenieść szczątki swoich bliskich. Z odnalezionych przeze mnie dokumentów wynika natomiast, że można było przenieść pochówki jedynie osób zmarłych po wojnie. Przedwojenne pochówki ekshumowano bardzo rzadko, więc te szczątki w większości pozostały w grobach» – wyjaśnił rozmówca.
Badacz zwraca uwagę, że we wschodniej części Memoriału nie ma żadnych współczesnych pomników. Ta część w pobliżu kaplicy, według Artura Aloszyna, to stary cmentarz: «Nie ma tam nic, prócz drzew. Tam zostały ciała, po prostu z grobów zabrano pomniki. Pod koniec lat 60. lub na początku lat 70. w mieście powstał wydział usług pogrzebowych, który zajmował się pochówkami. Jego pracownicy wykorzystali pomniki jako materiał do pracy. Część nagrobków, według wspomnień świadków, wysypano w bagna, na których obecnie znajduje się Szkoła nr 9 i stadion uniwersytecki. Nie ma dokumentów, które potwierdzałyby lub zaprzeczały temu faktowi».
Tu był cmentarz
Artur Aloszyn podzielił się także swoim spostrzeżeniem: «Pamięć o tym miejscu wśród mieszkańców Łucka zachowała się co najwyżej na poziomie «tu był cmentarz» i w bardzo małym procencie: «tu był cmentarz polski/katolicki». Rozmawiałem z rodzicami, którzy spacerują po Memoriale ze swoimi dziećmi. Tylko jedna osoba wiedziała, że jest tu cmentarz, ale nie wiedziała, gdzie są teraz ciała pochowanych. Właściwie możemy powiedzieć, że pamięć o cmentarzu nie została zachowana».
Zdaniem badacza na zatarcie pamięci o cmentarzu, który został zniszczony 45 lat temu, złożyło się kilka czynników. Główny powód: w Łucku nie było osób najbardziej dotkniętych kwestią zniszczenia cmentarza. «Mam na myśli wydarzenia II wojny światowej i repatriację, po której w Łucku pozostało bardzo niewielu Polaków. A ci katolicy, którzy tu przybyli, nie mają na tym cmentarzu żadnych krewnych. Kolejne przyczyny to obojętność społeczeństwa i fakt wymazania cmentarza ze świadomości. Wszyscy mówią tylko o Memoriale. Wszystkie te obchody 9 maja, które również wpisują się w historię Łucka, kładą cień na wcześniejszą historię cmentarza. Myślę też, że wpływ miało podejście władz, bo w ostatnich latach pojawiło się wiele pomników poświęconych współczesnym wydarzeniom, jak pomnik Wasyla Mojseja czy Czarnobylców, ale nie pojawiły się żadne jednoznaczne informacje, czym to miejsce było wcześniej w historii Łucka» – mówi Artur Aloszyn.
Jego zdaniem warto postawić tablicę pamiątkową, że jest to cmentarz katolicki. «Każdy zna Memoriał. Jednak ma on dopiero 45 lat, a cmentarz istniał ok. 170 lat. Nie wolno nam zapominać o katolickim i urbanistycznym elemencie tego miejsca» – uważa rozmówca.
Na pytanie, skąd u młodej osoby wyznania prawosławnego takie dosyć dziwne zainteresowanie cmentarzem katolickim, Artur Aloszyn odpowiedział: «Czuję pewną niesprawiedliwość wobec ludzi, którzy tam są pochowani, oraz wobec ludzi, którzy nie mogą przyjść na groby swoich bliskich. Oczywiście istnieją również aspiracje badawcze. Chcę znaleźć coś nowego, nieznanego wcześniej w historii mojego miasta. My mamy wybór: po śmierci możemy zostać pogrzebani w ziemi lub spaleni. A ci ludzie nie mają już wyboru. Jedyne, co nam pozostało, to oddać im hołd».
Anatol Olich
Zdjęcia pochodzą z profilu projektu Memorium na Facebooku