Szlakiem Wołyńskich Krzyży wokół Huty Stepańskiej z Januszem Horoszkiewiczem.
Dzisiejszy fotoreportaż poświęcam Żydowi z Osowej o imieniu Srul, biednemu handlarzowi, który swoim skrzypiącym ze starości wozem przemierzał wszystkie te biedne, a piękne dróżki.
Z opowieści Taty, oczyma wyobraźni widzę tego siwego konia, który uwiązany koło wozu pilnował, aby nikt się do niego nie zbliżył. Dzieci chcące zajrzeć pod płachtę odstraszał zębami. Potem przyszli sowieci, zabrali Srulowi konia do kołchozu, ale on nadal przychodził z płachtą na plecach. Za Niemców już tylko ukradkiem przychodził kupić jedzenie, a potem przychodził prosić co łaska, bo nic nie miał na wymianę. Nigdy nie odszedł z pustymi rękami, zawsze mówił, że odda jak się wojna skończy. Wszystkich Żydów z Osowy popędzili w kierunku Wilczego, Koźla i dalej, na śmierć. Srul nie przyszedł więcej. Brakowało Go, był taki bliski, a tak chciał żyć.
Kolonia przestała istnieć w Krwawą Noc z 16 na 17 lipca 1943 r.
Tekst i zdjęcia: Janusz HOROSZKIEWICZ
P. S.: Zainteresowani mogą uzyskać więcej informacji pod adresem mailowym: janusz-huta-stepanska@wp.pl
CZYTAJ TAKŻE:
WOŁYŃ JAK CHLEB POWSZEDNI. FOTO