Po dramacie I i II wojny światowej pozostały tony dokumentów. Napisano wiele książek, opublikowano niebywałą ilość wspomnień ludzi, którym udało się przeżyć piekło. Stali się oni żywymi pomnikami tego, co nie powinno już nigdy się wydarzyć w cywilizowanym świecie.
Naoczni świadkowie morderstw, grabieży i bezprecedensowych gwałtów gromkim głosem, takim, który mogły w zaświatach usłyszeć miliony ofiar, wielokrotnie wołali, że należy uczynić wszystko, aby już nigdy koszmar wojny się nie powtórzył.
W gruncie rzeczy, jak pokazał czas, ich nawoływania przypominały rzucanie grochem o ścianę lub wołanie na puszczy. Nakręcono dziesiątki filmów o obozach zagłady, o przetrwaniu i walce o życie wszystkich, którzy ośmielili się protestować przeciw terrorowi.
Na całym świecie, ze ściśniętym gardłem, oczami pełnymi łez, wewnętrznym krzykiem bezsilności i współczucia wobec ofiar ludzie oglądali «Listę Schindlera», «Triumf ducha», «Katyń» czy «Wybór Zofii». Politycy, jak świat długi i szeroki, potępiali, zapewniali, przyrzekali. Pokój i braterstwo odmieniano przy tych okazjach przez wszystkie możliwe przypadki i osoby. Obywatele świata mieli w te słowa wierzyć bez reszty.
I cóż dalej? Otóż okazuje się, że właśnie wielkie nic. Oto obija mi się o uszy informacja, że jeden z europejskich przywódców mówi o tym, by pozwolić putinowi wyjść z twarzą z tego konfliktu. Nagle ni stąd ni zowąd, tak po prostu spływająca krwią cywilów, w tym dzieci, wojna staje się konfliktem, a zbrodniarz posiada twarz.
W takim wypadku mam nadzieję, że śnię, że się obudzę w normalnym ludzkim świecie, który ma oblicze człowieka pisanego przez wielkie C. Podobno rodzaj ludzki potrafi uczyć się na błędach. Naprawdę wierzycie w to święcie? Spójrzcie na historię. Przeczytajcie te fragmenty «Reduty Ordona», wiersza narodowego wieszcza Polski Adama Mickiewicza z 1832 r.:
«(…) Artyleryji ruskiéj ciągną się szeregi
Prosto, długo, daleko, jako morza brzegi…
(…) Wylewa się spod skrzydła ściśniona piechota
Długą, czarną kolumną, jako lawa błota,
(…) Jak sępy,
(…) Gdzież jest król, co na rzezie tłumy te wyprawia?
Czy dzieli ich odwagę, czy pierś sam nadstawia?
Nie, on siedzi o pięćset mil na swej stolicy…
(…) Ale sypią się wojska, których Bóg i wiara
Jest car. — Car gniewny: umrzem, rozweselim cara!
Posłany wódz kaukaski z siłami pół-świata,
Wierny, czynny i sprawny — jak knut w ręku kata…
(…) Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona
Obleją, jak Moskale redutę Ordona:
Karząc plemie zwycięzców zbrodniami zatrute,
Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę».
Rzucanie grochem o ścianę, głos wołającego na puszczy, czyli czyjeś apele i ostrzeżenia pozostają zupełnie zlekceważone, cała włożona w to praca jest bez sensu.
Gromki głos, czyli bardzo głośny, donośny, dobrze słyszalny.
Mieć ściśnięte gardło – oznacza bycie w stanie wielkiego wzruszenia, ogromnych emocji.
Wierzyć w coś bez reszty, podobnie jak wierzyć w coś święcie – nie mieć w jakiejś sprawie jakichkolwiek wątpliwości, rozterek.
Coś obiło się nam o uszy oznacza, że usłyszeliśmy jakąś informację.
Wyjść z twarzą, czyli zachować godność, nie skompromitować się, nie utracić szacunku innych.
Gabriela Woźniak-Kowalik,
nauczycielka skierowana do Łucka i Kowla przez ORPEG