Posiadanie prawa jazdy, przynajmniej kategorii B, we współczesnym świecie jest czymś tak oczywistym i koniecznym jak umiejętność czytania oraz pisania. Ponieważ rzecz to powszechna, zatem i żartów na temat kierujących pojazdami wyposażonymi w konie mechaniczne jest bez liku.
Królują zwłaszcza te o kobietach, koniecznie blondynkach, które przodu od tyłu samochodu nie odróżniają. To oczywiście wierutna bzdura i bujda na resorach, ponieważ kobiety, jak statystyki pokazują, są świetnymi kierowcami i niejednego faceta swoimi umiejętnościami zapędziłyby w kozi róg. Opowieści, jak to żony kasują ukochane bryki swoich mężów, można naprawdę między bajki włożyć.
Prawdą jest, że wiele niewiast posiada ciężką nogę i lubi dać po garach, ale w końcu kto jest bez wad. Przyłapana przez władzę na gorącym uczynku, po obowiązkowym dmuchaniu w balonik, najczęściej robi słodkie oczy, którym towarzyszy głupkowata mina i zazwyczaj cała sprawa kończy się słownym pouczeniem.
Znam to z autopsji. W takiej sytuacji legenda o durnej blondynce siedzącej za kółkiem bardzo się przydaje. Jak wiele osób tak i ja lubię jeździć samochodem. Generalnie jestem spokojnym człowiekiem i do życia staram się podchodzić z odpowiednim dystansem. Niestety, gdy siadam za kierownicą, zdarza mi się czasem, że wstępuje we mnie diabeł i nad emocjami podpartymi niecenzuralnymi słowami wywrzaskiwanymi w przednią szybę nie jestem w stanie zapanować.
Dzieje się tak, gdy w radiu usłyszę o kierowcach jeżdżących na podwójnym gazie – dla nich nie mam litości i za karę wysłałabym ich do kamieniołomów. Szał ogarnia mnie także wtedy, gdy na drodze przede mną pojawia się niedzielny kierowca. Rozumiem, że ostrożna jazda, ograniczenia prędkości i różne nakazy oraz zakazy są potrzebne, ale żeby w terenie zabudowanym jechać 30 km/h? To już przesada. Siedzę mu, choć to – przyznaję – niewłaściwe i niebezpieczne, wówczas na zderzaku i czyham na możliwość wyprzedzenia. Gdy zawalidrogę pozostawię za sobą, uśmiecham się do całego świata puszczając Chór Niewolników z Nabucco Verdiego.
Pirat drogowy to kierowca jeżdżący niebezpiecznie, narażający siebie i innych.
Niedzielny kierowca, czyli bardzo niedoświadczony, słaby, niezdecydowany.
Bujda na resorach – to znaczy historia nieprawdziwa, zmyślona.
Zapędzić kogoś w kozi róg – pokazać swoją przewagę nad kimś, postawić kogoś w trudnej sytuacji.
Skasować brykę – oznacza zniszczyć samochód w wypadku.
Włożyć coś między bajki, podobnie jak bujda na resorach, oznacza historię nieprawdziwą, wydumaną.
Mieć ciężką nogę, czyli szybko i agresywnie jeździć.
Dać po garach – oznacza dodać w samochodzie gazu, zwiększyć szybkość.
Dmuchać w balonik, czego nikomu nie życzymy, czyli poddać się badaniu na obecność alkoholu podczas kontroli drogowej.
Siedzieć za kółkiem to po prostu prowadzić samochód.
Siedzieć na zderzaku oznacza, że jedziemy bardzo blisko innego samochodu, zbyt blisko.
Robić słodkie oczy – uśmiechać się do kogoś w celu osiągnięcia jakichś korzyści. Czysta manipulacja.
Gabriela WOŹNIAK-KOWALIK,
nauczycielka skierowana do Łucka i Kowla przez ORPEG
CZYTAJ TAKŻE:
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: ROZMOWY O WSZYSTKIM I O NICZYM
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: ZABAWA W KOTKA I MYSZKĘ
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: KRÓTKA ROZPRAWKA NA TEMAT CHODZENIA
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: JAK KOCHAMY?
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: DIETA CUD
ZWIĄZKI FRAZEOLOGICZNE: ZŁOŚLIWOŚĆ RZECZY MARTWYCH