«W tym samolocie zginęła również Ukrainka. Walentynowicz». – «Ależ ona jest Polką». – «Nie, jest Ukrainką z rejonu hoszczańskiego».
Tak Walentyna Romaniuk zapamiętała rozmowę, podczas której po raz pierwszy usłyszała od kolegi, że Anna Walentynowicz, legenda polskiej «Solidarności», urodziła się w ukraińskiej rodzinie we wsi niedaleko Równego.
26 stycznia w Łucku odbyła się prezentacja ukraińskiego przekładu autobiograficznej książki Anny Walentynowicz «Cień przyszłości» napisanej wspólnie z Anną Baszanowską.
To wydanie po raz pierwszy zostało opublikowane w języku polskim w 1993 r. Dla ukraińskiego czytelnika książka pozostała niezauważona, nie tylko dlatego że nie ukazała się na Ukrainie. Nazwisko Anny Walentynowicz, współzałożycielki związku zawodowego «Solidarność», było mało znane w środowisku ukraińskim, choć z pewnością słyszeli je ci, którzy śledzili wydarzenia w Polsce w latach 80. XX wieku. Ważny był również fakt, że jej wyrzucenie z pracy w Stoczni Gdańskiej na kilka miesięcy przed przejściem na emeryturę, było powodem do rozpoczęcia strajków, w wyniku których rozpoczęła się polska droga do demokracji.
W latach 90. Matka «Solidarności», jak ją nazywają Polacy, nie była osobą publiczną. Prawdopodobnie z tego powodu pierwsza publikacja w gazecie «Вісті Рівненщини» («Wieści Rówieńszczyzny») w 1996 r. o tym, że odwiedziła Ukrainę, gdzie po ponad 50-letniej rozłące spotkała się z ukraińską rodziną, również nie została dostrzeżona przez czytelników.
Głośno o niej zrobiło się dopiero po 10 kwietnia 2010 r., kiedy doszło do katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Zginęło wówczas 96 osób, włącznie z prezydentem Lechem Kaczyńskim, lecących do Rosji, by uczcić pamięć ofiar Zbrodni Katyńskiej. Wśród nich – i Anna Walentynowicz.
O tym, że wybiera się do Katynia, kilka dni wcześniej powiedziała w rozmowie telefonicznej ukraińskim krewnym. Po powrocie planowała podróż z synem i wnukiem na Rówieńszczyznę. Los chciał jednak inaczej.
Dzień po Katastrofie Smoleńskiej do Walentyny Romaniuk, wówczas dziennikarki Radio Swoboda, zadzwonił kolega. Powiedział, że w samolocie była również Ukrainka Anna Walentynowicz. Pani Walentyna potraktowała to z niedowierzaniem, krewnych jednak zaczęła szukać. I wkrótce znalazła. W budynku położonym niedaleko jej redakcji. Okazało się, że starsza siostra Anny Walentynowicz Olga Lubczyk mieszkała wówczas w Równem.
Podczas spotkania pani Olga pokazywała wspólne zdjęcia i płakała. «Opowiadała takie rzeczy, które mogła znać tylko od siostry» – zaznaczyła Walentyna Romaniuk. Reportaż ukazał się 14 kwietnia 2010 r. Od razu zaczęły go przedrukowywać kolejne ukraińskie media.
Podniosła się wówczas fala oburzenia wśród Polaków, w tym historyków. Na Ukrainę zaczęli przyjeżdżać polscy badacze i dziennikarze, aby upewnić się, że to wszystko jest prawdą. Z każdą nową publikacją pojawiały się wcześniej nieznane fakty. Przypomniano o pierwszej publikacji w ukraińskiej prasie w latach 90. O jej wizycie na Ukrainie. Artykuł «Droga do rodzinnego gniazda» napisał wówczas tarnopolski historyk Jefrem Hasaj. To właśnie od niego Anna Walentynowicz otrzymała wiadomość, że szuka jej ojciec mieszkający na Ukrainie. Od tej pory co roku przyjeżdżała do rodziny na Rówieńszczyznę.
I wszyscy zastanawiali się, dlaczego nikomu o tym nie opowiadała.
«Nie kryła się z tym, że jest Ukrainką. Po prostu nie afiszowała się. Podczas swoich późniejszych badań zrozumiałam, że miała ogromny sentyment do rodziny oraz do Ukrainy» – powiedziała Walentyna Romaniuk, która w ostatnich latach utrzymywała bliski kontakt z krewnymi Anny Walentynowicz.
«Każdy ludzki los jest warty książki. Ta osoba prowadziła mnie za sobą» – zaznaczyła pani Walentyna. Dodała, że wkrótce zaczęła uczyć się języka polskiego oraz tłumaczyć biografię, którą Walentynowicz kiedyś podarowała rodzinie.
Ukraińskie wydanie biografii ukazało się w 2020 r., dziesięć lat po Katastrofie Smoleńskiej, w której zginęła Walentynowicz. Druk sfinansował jej siostrzeniec Anatolij Wertelecki. Wkrótce dodrukowano kilkadziesiąt egzemplarzy dzięki wsparciu finansowemu Rówieńskiej Rady Obwodowej oraz Narodowego Uniwersytetu «Akademia Ostrogska», mimo to nakład wciąż był za mały. W 2021 r. udało się go zwiększyć dzięki wsparciu Instytutu Polskiego w Kijowie. Książka zostanie przekazana do wołyńskich bibliotek. W Rówieńskiej Obwodowej Bibliotece Naukowej można także posłuchać audiobooka, nagranego przez Walentynę Romaniuk. Narodowy Uniwersytet «Akademia Ostrogska» zamieścił również publikację w formacie pdf w swojej wirtualnej bibliotece.
«To biografia, która w szczegółowy sposób opisuje działalność Anny Walentynowicz jako uczestniczki ruchu opozycyjnego jednocześnie zaznaczając jej związki z Rówieńszczyzną. Dlatego myślimy, że ta książka może być interesująca dla ukraińskiego czytelnika» – powiedział podczas prezentacji Piotr Urbanowicz, attaché Konsulatu Generalnego RP w Łucku.
Podczas wydarzenia zorganizowanego przez Klub Turystyczny «My» na czele z Rusłaną Melnyk w Wołyńskiej Obwodowej Bibliotece Naukowej im. Oleny Pcziłki, zgromadzonym pokazano także fragmenty audycji radiowej połączonej z nagraniem wideo «Córka Ukrainy – Matka «Solidarności», której autorem jest Walentyna Romaniuk.
Anna Walentynowicz z domu Lubczyk, pracownica Stoczni Gdańskiej i legenda «Solidarności», urodziła się 15 sierpnia 1929 r. we wsi Sinne na Wołyniu (obecnie Sadowe w obwodzie rówieńskim) w ukraińskiej rodzinie Nazara i Jefrosynii (Pryśki) Lubczyków. Podczas II wojny światowej rodzina Teleśnickich z sąsiednich Pustomytów, u których pracowała, wywiozła ją bez wiedzy rodziców pod Warszawę, powiedziawszy, że jej wieś spalono, a cała rodzina zginęła.
«Pogłoski o spaleniu wsi potwierdziły się» – mówi Walentyna Romaniuk. – «Rodzina Lubczyków jednak ocalała». Ojciec zawsze mówił, że Anny należy szukać w Polsce.
W tym czasie w Polsce Anna Lubczyk opuściła Teleśnickich. Wkrótce zatrudniła się w Stoczni Gdańskiej. Urodziła dziecko, wyszła za mąż za Kazimierza Walentynowicza. W swoim oficjalnym życiorysie napisała, że przyszła na świat w Równem w ubogiej polskiej rodzinie Jana i Aleksandry Lubczyków. Tej wersji Anna, jeszcze w dzieciństwie zastraszona przez Teleśnickich, którzy kazali nie wspominać, że jest Ukrainką, trzymała się do końca. Zresztą była przekonana, że na Rówieńszczyźnie nie został nikt z jej rodziny.
Anna Walentynowicz była przodownicą pracy, wkrótce zaangażowała się w działalność społeczną, walczyła o prawa robotników w komunistycznej Polsce. W 1978 r. znalazła się wśród współzałożycieli Wolnych Związków Zawodowych.
8 sierpnia 1980 r. została zwolniona z pracy. Kiedy za kilka dni robotnicy Stoczni Gdańskiej rozpoczęli strajk, jednym z głównych ich postulatów było przywrócenie Anny Walentynowicz do pracy. Stała się symbolem walki z reżimem komunistycznym.
Dopiero w niepodległej Ukrainie rodzina Lubczyków rozpoczęła poszukiwania zaginionej siostry i córki. W 1996 r. Anna po raz pierwszy przyjechała na Rówieńszczyznę. Jej ojciec, Nazar Lubczyk, zmarł kilka miesięcy wcześniej.
W 2010 r. Anna Walentynowicz zginęła w katastrofie samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem. W 2019 r. we wsi Sadowe została odsłonięta tablica poświęcona jej pamięci. W 2020 r. prezydent Polski Andrzej Duda odsłonił pomnik Anny Walentynowicz przed budynkiem polskiej ambasady w Kijowie.
Tekst i zdjęcia: Natalia Denysiuk