Pamiętniki wołyńskiego świętego. Ówczesny stan Rosyi
Artykuły

Tekstem w ostatnim numerze, poświęconym biskupowi Kacprowi Cieciszowskiemu, sfinalizowaliśmy przegląd tej części «Pamiętników» świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, którą umownie nazwać można wołyńską. Jednak w tej publikacji jest wśród innych jeden rozdział, którego po prostu nie da się pominąć. Nazywa się «Ówczesny stan Rosyi».

Mimo że obserwacje arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego liczą ponad półtora wieku, rozdział ten nie stracił na aktualności. Wspomnienia świętego bardzo współgrają z teraźniejszością, wydaje się, że pod wieloma względami rozdział ten można nawet nazwać: «Współczesny stan Rosji». Ogólną sytuację w Imperium Rosyjskim ilustrują także barwne opowieści wplecione we wspomnienia.

Brytyjska karykatura na rosyjską cesarzową Katarzynę ІІ «Sen cesarzowej Katarzyny». Public domain

Z poprzednimi fragmentami pamiętników Felińskiego można zapoznać się tutaj: część 1część 2część 3część 4, część 5.

Zrównać się z Zachodem

Jeżeli wewnętrzny stan rzeczy w prowincyach polskich pod zaborem rosyjskim od czasu mego dzieciństwa rdzennej uległ zmianie, to niemniej uderzającem jest to przeistoczenie, jakie w tymże czasie dokonało się w łonie naszych ciemięsców, z tą jednak różnicą, iż przemiana ta dokonywała się tu i tam w całkiem odwrotnym kierunku. Jeśli głównym charakterem reformy w obozie polskich patryotów jest coraz jaśniejsze uznanie win i błędów własnych w przeszłości, i stąd pokorniejsze wyobrażenie o swej sile i o swych zasługach; to u patryotów rosyjskich zarozumiałość i pewność siebie wzrosły do tak potwornych rozmiarów, że już nie przeraża, ale śmieszy bezstronnych sędziów. Nawet w pierwszej połowie panowania Mikołaja I Rosya czuła się niższą pod każdym względem od zachodniej Europy i cala jej ambicya ograniczała się do chęci zrównania się z dawniej ucywilizowanymi narodami. Naśladownictwo i zapożyczanie cywilizacyjnych żywiołów na Zachodzie było na porządku dziennym we wszystkich gałęziach życia publicznego, począwszy od religii, aż do najdrobniejszych wyrobów krajowego przemysłu.

Ani rząd, ani duchowieństwo nie stawiali nigdy wiary swojej wyżej od katolickiej; co najwięcej twierdzili, że to wszystko jedno; jeśli zaś szerzyli swój prozelityzm, to jedynie ze względów politycznych, ze stanowiska zaś zbawienia uważali Kościół rzymski za równie bezpieczny port wieczności, jak i prawosławie, które zresztą za mojej już pamięci trzy razy oficyalną nazwę zmieniało. W początkach jeszcze panowania Mikołaja I (został cesarzem w grudniu 1825 r. – A.O.), religia państwowa zwała się oficyalnie błahoczestywą, następnie grecko-rosyjską, a nareszcie prawosławną. Duchowieństwo prawosławne nie gniewało się nigdy za tytuły pożyczone od kleru łacińskiego: biskup, kanonik, ksiądz, własne zaś: archirej, pop, użyte w polskiej mowie, poczytano za lekceważenie, a nawet za pogardę.

Niższość naukowa

Pod względem naukowym uznanie swej niższości w stosunku do Zachodu było tak bezwarunkowe, że wszystkie dzieła specyalne, w każdej gałęzi wiedzy, nie wyłączając nawet podręczników szkolnych, były albo tłómaczeniem, albo przeróbką prac cudzoziemców. W wyższych naukowych zakładach znaczna część katedr obsadzona była przez obcej narodowości profesorów, rodowity zaś Rosyanin nie mógł zasiąść na uniwersyteckiej katedrze, póki nie przepędził przynajmniej dwóch lat na studyach specyalnych za granicą.

W szkole inżynierów cywilnych, założonej przez Aleksandra I, sami tylko Francuzi byli profesorami i w ojczystym języku swoim wszystkie przedmioty wykładali. Język francuski był wówczas nietylko dyplomatycznym ale też i salonowym językiem, dokładna zaś znajomość jego uważaną była za tak konieczny warunek dobrego wychowania, że nietylko niewłaściwe obroty mowy, ale nieparyska nawet wymowa piętnem gbura cechowała najwykształceńszego skądinąd Rosyanina. O samoistności w nauce nikt nie śmiał nawet marzyć, za najwyższy sobie zaszczyt poczytując śledzenie za rozwojem umiejętności na Zachodzie.

Podrobiona dewizka

A cóż i mówić o przemyśle krajowym, który nie mając jeszcze żadnej pretensyi do zrównania się z wyrobami zagranicznymi, nawet polskiemu przemysłowi chętnie pierwszeństwo przyznawał. Wyroby krajowe w takiej były poniewierce, że rosyjscy fabrykanci, pragnąc choć oszukaństwem towarom swoim większy zapewnić odbyt, fałszowali godła firm zagranicznych, by niedoświadczonych omamić.

Sam cesarz Mikołaj I, który po wojnie węgierskiej (chodzi o stłumienie rewolucji węgierskiej w latach 1848–1849 – A.O.) z taką pogardą odzywał się o zgniłej cywilizacyi zachodniej, w początkach swego panowania dumny był jeśli przemysł rosyjski pod jakimkolwiek względem mógł mierzyć się z zagranicznym. Kiedy ambasador angielski zjawił się raz u dworu ze stalową dewizką u zegarka, niezmiernie kunsztownego wyrobu, cesarz prosił go, by mu na czas krótki cacko to zostawił. Wezwawszy następnie ministra dworu, polecił mu wyszukać najzdolniejszego ślusarza i kazać mu wedle danego modelu zrobić taką samą dewizkę. Imitacya tak doskonale się udała, że na oko niepodobna było rozróżnić wzoru od naśladownictwa. Uradowany cesarz, spotkawszy znowu ambasadora, położył na swej dłoni obie dewizki i kazał właścicielowi poznawać swoją. Zagadnięty wziął od cesarza oba łańcuszki, nie przypatrując się im nawet, a zbliżywszy się do płyty kamiennej, przy kominku umieszczonej, cisnął na marmur z całej siły trzymane w ręku dewizki. Imitacya rozprysła się na drobne sztuki, wzór zaś angielski pozostał cały. Wówczas tryumfujący ambasador podniósł swoją dewizkę, a ukazując ją zawstydzonemu monarsze, rzeki: «Oto moja»; potrącając zaś nogą szczątki imitacyi, dodał: «a to waszej cesarskiej mości». Upokorzyło to cesarza, wstrzymał jednak oznaki oburzenia, gdyż nie był jeszcze całkiem zaślepiony.

Samouwielbienie Rosjan

Dopiero pokonawszy Węgry i postawiwszy na nogi zagrożoną Austryę, tak dalece wzrósł w zarozumiałość, że nietylko pod względem militarnym ale i pod każdym innym sądził, że wyżej stanął od państw zachodnich, które lekceważyć sobie począł. Za przykładem monarchy poszedł też i naród cały, tak wysoko trzymając o swej potędze i swym narodowym geniuszu, że świat cały przekształcić na swą modlę zapragnął, zapożyczoną zaś z Zachodu przez Piotra Wielkiego cywilizacyę nie wahał się nazwać zatruciem ducha narodowego i opóźnieniem normalnego rozwoju własnej cywilizacyi. To czapka cudzoziemska, wołali Sławianofile, którą wtłoczono na głowę naszego narodu, nie bacząc na to, że ona krępuje samorodny jego geniusz. Trzeba ją zrzucić i zdeptać nogami, a wówczas dopiero geniusz ten swobodnie rozwinie skrzydła i wzięci w takie wyżyny, na jakie zgrzybiały duch Zachodu nigdy podnieść się nie zdoła. Wówczas to zjawiły się owe teorye, wykazujące rzekomo wyższość bezwzględną Rosyi nad Europą: ona jedna, utrzymywano, przechowała pierwotny, synodalny ustrój chrześcijańskiego Kościoła, spaczony na Zachodzie przez ambicyę papieży: ona jedna pojmuje należycie pierwiastek pochodzącej od Boga władzy, który na Zachodzie tak bardzo został zapoznany; ona jedna nie skaziła rodzinnego stosunku gminy, pozostawiając wspólną własność ziemi, podczas gdy na Zachodzie przez parcelowanie ziemi wyrodziło się potworne sobkowstwo; ona jedna wreszcie zachowała surowością życia ów hart pierwobytny młodzieńczych narodów, co w zapasach orężnych daje Rosyi stanowczą przewagę nad zniewieściałym Zachodem. Wojna krymska (1853–1856 – A.O.) sprowadziła wprawdzie pewne rozczarowanie pod tym ostatnim względem, przypisawszy jednak swe niepowodzenie z jednej strony przewadze liczebnej europejskiej koalicyi, z drugiej zaś wyższości zagranicznego uzbrojenia, powrócono wkrótce do dawnego optymizmu a nawet spotęgowano go jeszcze więcej, tak, że dziś wszystko co rosyjskie, już jest przez to samo doskonale, nawet Iwana Groźnego nie wahają się podnieść do ideału.

W czasie jednak pobytu mego w Moskwie (pod koniec 1830 roku. Feliński studiował matematykę na Uniwersytecie Moskiewskim – A.O.), owe idee samouwielbienia zaledwie poczynały kiełkować, i to w szczupłych bardzo kółkach, ogromne zaś masy narodu miały się jeszcze same za ciemne i nieokrzesane, o duchowieństwie zaś swojem i niższej przynajmniej biurokracyi wielce niekorzystne mieli wyobrażenie, oparte niestety nie na przypuszczeniach, ale na niewątpliwych faktach, powtarzających się codziennie. Chciwość i pijaństwo stanowiły tak powszechną narodową wadę, że nie tajono się nawet z temi skłonnościami, posuwając środki nabycia do takiej bezczelności, o jakiej cywilizowane społeczeństwa pojęcia nawet nie mają; tych zaś krzyczących nadużyć sprawcy ich nietylko się nie wstydzili, lecz sami przechwalali się niemi owszem, na dowód niepospolitego sprytu swojego.

Jak kwartalny kuma «uratował»

Będąc na trzecim kursie, zamieszkałem z kolegą w domu niezamożnej mieszczanki, która wyszła za kwartalnego, t. j. urzędnika policyi najniższej kategoryi. Otóż ów stróż publicznego porządku opowiadał mi w rodzaju przechwałki, że gdy piastował podobny urząd w gubernii Permskiej, miał tam serdecznego przyjaciela w osobie zamożnego kupca, handlującego zbożem, którego zwał kumem, gdyż trzymał do chrztu jego syna. Dowiedziawszy się, że ów kum sprzedał partyę pszenicy za kilkanaście tysięcy rubli, uradowany przyjaciel pospieszył powinszować mu tak dobrego interesu, po paru zaś kieliszkach okowity, kiedy obaj w różowym byli humorze, gość rzekł czule do gospodarza: «Szczęśliwy jesteś kumie, że masz takie skarby we własnej szkatule. Nigdy w życiu nie widziałem tak wielkiej sumy pieniędzy; niezmiernie też wdzięczny ci będę, jeśli mi pozwolisz choć popatrzyć na taką kupę asygnat». Gdy połechtany w swej próżności kupiec otworzył swą szkatułę, przyjaciel spojrzał na nią chciwym wzrokiem, następnie zaś, załamując ręce, zawołał z udanem przerażeniem: «Oszukano cię haniebnie, mój biedny kumie! Wszak tu więcej jest fałszywych niż prawdziwych asygnat. Nie radbym cię narażać na więzienie i kilkoletni może proces, ale jako urzędnik koronny, co zaprzysiągł wierność cesarzowi, nie mam prawa zamilczeć zrobionego odkrycia: muszę cię aresztować i razem z fałszywemi pieniędzmi wydać cię sądowi». To mówiąc, stróż publicznego porządku począł gatunkować asygnaty, rozkładając je na dwie kupy: «Te, rzecze, są prawdziwe, a tamte podrobione».

Wtajemniczony w cały plan swego pryncypała jego sekretarz, przyniósł wnet podróżną jego tekę, z której właściciel wyjął dużą kopertę, lak i urzędową pieczęć, a zapakowawszy podejrzaną część pieniędzy do koperty i opieczętowawszy należycie, zamknął pakiet do szkatułki, polecając struchlałemu od strachu gospodarzowi, by się niezwłocznie gotował do podróży. Zrozpaczony kupiec rzucił się mu do nóg, błagając o litość, urzędnik zaś, niby go pocieszając, powiększał jeszcze jego trwogę: «Przecie, powiadał, sam asygnat nie robiłeś i możesz wskazać osoby, od których je otrzymałeś, one przeto zostaną uwięzione, a choć was może potrzymają lat parę w turmie, prawda musi się wreszcie wykryć, sprawców fałszerstwa ukarzą a niewinnych uwolnią». – «Ależ ja, zawołał lamentującym głosem kupiec, nie jestem w stanie zeznać pod przysięgą, od kogo którą asygnatę otrzymałem, zgniję więc w więzieniu. Zlituj się więc nademną kumie i ratuj póki czas». Policyant obejrzał się z obawą dokoła, jakby się lękał być podsłuchanym, a zniżając głos do szeptu, wymówił na ucho kupcowi te słowa: «Jeśli mi przysięgniesz, że tajemnica pójdzie z tobą do grobu, to ja mogę cię uratować: spalę fałszywe asygnaty i cicho sza! Ale pamiętaj, że gdybyś się wygadał, zgubiłbyś i mnie i siebie». Uszczęśliwiony kupiec, jak gdyby mu największą wyświadczono łaskę, zaprzysiągł na wszystkie świętości, że nigdy i przed nikim tajemnicy nie zdradzi, udobruchany zaś policyant otworzył tekę i wyjęty z niej pakiet do palącego się pieca wrzucił. Była to naturalnie inna, podobnież opieczętowana koperta, paczka zaś asygnat, z których ani jedna nie była fałszywa, pozostała własnością oszusta.

(Ciąg dalszy nastąpi).

Opracował Anatol Olich

Na głównym zdjęciu: Strona tutyłowa pierwszego tomu «Pamiętników ks. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, arcybiskupa warszawskiego», Kraków, 1897 r. Public domain.

Powiązane publikacje
Pamiętniki wołyńskiego świętego. Rosja – komentarze są zbędne
Artykuły
W rozdziale «Ówczesny stan Rosyi» swoich pamiętników arcybiskup Zygmunt Szczęsny Feliński, oprócz opisu stanu prawosławia w Imperium Rosyjskim, przytacza też kilka epizodów dotyczących systemu rządów w tym państwie. Te historie są tak wymowne, że ekscelencja prawie ich nie komentuje.
27 lutego 2023
Pamiętniki wołyńskiego świętego. Moralność chrześcijańska w stylu moskiewskim
Artykuły
W rozdziale «Ówczesny stan Rosyi» swoich «Pamiętników» święty Zygmunt Szczęsny Feliński wiele uwagi poświęcił religijności narodu rosyjskiego. Arcybiskup, który spędził 20 lat na zesłaniu w Jarosławiu nad Wołgą, mógł przyjrzeć się bliżej osobliwościom moskiewskiego prawosławia.
09 lutego 2023
Pamiętniki wołyńskiego świętego. Biskup łucki był papieżem
Artykuły
W 1772 r. nastąpił pierwszy rozbiór Rzeczypospolitej. Około miliona katolików obrządków zachodniego i wschodniego, zamieszkujących ziemie polskie zajęte przez Rosję, znalazło się w innym państwie. Więcej o tym w kolejnym odcinku wspomnień św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego.
12 stycznia 2023
Pamiętniki wołyńskiego świętego. Prześladowania religijne
Artykuły
Wspomnienia świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego są ważnym świadectwem historycznym o prześladowaniach, których doznał od rosjan Kościół Katolicki obu obrządków na Wołyniu. Ten wątek został skrupulatnie wymazany z kart historii przez carską cenzurę, zaś po niej przez jej spadkobierczynię, czyli cenzurę radziecką. Wskutek tego współcześni Wołyniacy w ogóle nic nie słyszeli o tym temacie lub ich wiedza jest niedokładna i pełna przekłamań.
28 grudnia 2022
Pamiętniki wołyńskiego świętego. Postacie i obrazki
Artykuły
Opisując swoje młode lata, Zygmunt Szczęsny Feliński wprowadza do treści swoich pamiętników historie, które odcisnęły piętno w jego pamięci. Wśród nich są realistyczne historie o prawdziwych ludziach z krwi i kości oraz historie z pogranicza fantasmagorii, w które trudno uwierzyć. Oba te rodzaje pokazują Wołyń z perspektywy nieznanej nam, współczesnym ludziom, więc chyba warto się z nimi zapoznać. Oddaję więc głos autorowi!
08 grudnia 2022
Nowy stary obiekt na mapie turystycznej Łucka
Artykuły
Opracowując pamiętniki Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, nagle doszedłem do wniosku, że w żadnej publikacji nie natknąłem się na wzmiankę o tym, że w Łucku zachował się budynek, w którym uczył się przyszły święty. Sam fakt wydaje się powszechnie znany, ale przewodniki turystyczne o tym milczą.
28 listopada 2022
Pamiętniki wołyńskiego świętego. Edukacja
Artykuły
Kontynuujemy publikację fragmentów z pamiętników świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego. Polecamy uwadze Czytelników wspomnienia o jego nauce w szkołach wołyńskich oraz myśli autora o przepaści dzielącej polski i rosyjski model edukacji.
25 listopada 2022
Pamiętniki wołyńskiego świętego: Dzieciństwo
Artykuły
Biografia świętego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego niejednokrotnie pojawiała się na łamach naszego pisma, natomiast jego dość znacząca spuścizna literacka nadal pozostaje nieznana szerokiej publiczności. Proponujemy uwadze Czytelników niektóre fragmenty z pamiętników arcybiskupa, które pomogą odtworzyć obraz życia na Wołyniu w pierwszej połowie XIX wieku.
01 listopada 2022
Na Tarnopolszczyźnie uczczono wołyńskiego świętego
Artykuły
16 września we wsi Dźwiniaczka pod Czortkowem został poświęcony kościół pw. Matki Bożej Anielskiej. Święty Zygmunt Szczęsny Feliński spędził tam ostatnie 12 lat swojej posługi biskupiej.
19 września 2022