Szczerze mówiąc stęskniłam się za teatrem. I patrząc na wypełnioną po brzegi salę Wołyńskiego Teatru Dramatycznego zrozumiałam, że nie tylko ja.
Bez względu na to, jak banalnie to brzmi, ale tak naprawdę wszystko poznaje się w kontekście, w zestawieniu z czymś. Sezon teatralny każdej jesieni rozpoczynał się nową sztuką. Wiedzieliśmy: jeśli nie uda się pójść na premierę, można spokojnie obejrzeć ten spektakl w inny weekend. A wybór był, w Łucku działa przecież niejeden teatr. Jednak najpierw pandemia, a teraz wojna odebrała nam tę możliwość.
Komedia «Damy i huzary» polskiego dramatopisarza Aleksandra Fredry to «klasyczny klasyk» inscenizowany przez znanych ukraińskich, polskich i innych reżyserów oraz grupy teatralne.
«Starocie», «sowiecczyzna», «przeżytek», «nie na czasie, bo wojna» – tak w Łucku zareagowano na przygotowania do premiery w zeszłym roku. Ktoś pomylił polską husarię z rosyjską. Ktoś powiedział, że muzyczna komedia jest niestosowna w czasie wojny, choć przygotowania do premiery rozpoczęły się jeszcze przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę. Jednak moim zdaniem 12 lutego utwór Aleksandra Fredry rozbłysnął nowymi kolorami w premierowym spektaklu «Niech żyje miłość» w wykonaniu aktorów Wołyńskiego Obwodowego Teatru Dramatycznego im. Tarasa Szewczenki. I dał nam emocje, których teraz, w czasie wojny, bardzo nam brakuje.
Odwieczny temat miłości i takie same (i jak sądzę daremne) próby zachowania przez mężczyzn niezależności od kobiet (sam pisarz o rękę swojej przyszłej małżonki Zofii zabiegał przez 11 lat), wodewil w wykonaniu na żywo z orkiestrą (z czym nie każdy teatr sobie radzi), swoisty humor, pełne zaangażowanie i umiejętna gra aktorów na scenie przyczyniły się do sukcesu spektaklu. Nie spodziewałam się, ale otrzymałam wiele pozytywnych emocji. Podziękowania dla zespołu teatralnego i Sił Zbrojnych Ukrainy za możliwość tego resetu.
Dodać należy, że w Polsce rok 2023 decyzją Sejmu został ogłoszony Rokiem Aleksandra Fredry. W czerwcu minie 230 lat od urodzin wybitnego polskiego dramatopisarza, pamiętnikarza, poety i żołnierza kompanii napoleońskich, a prywatnie dziadka metropolity Andrzeja Szeptyckiego.
Tekst i zdjęcia: Sofia Kalużna