Dziwną, zachwycającą, intrygującą, a może w odczuciu niektórych okropną kompozycję mija każdy, kto w Krakowie przechodzi Plantami od ulicy Wiślnej w stronę Zwierzynieckiej. Czyli od Rynku na Wawel.
Trudno jednak zachować obojętność i podążać w sobie tylko znanym kierunku bez jednego spojrzenia, bez choćby zdawkowego poświęcenia uwagi białej bryle przypominającej wszystko i kojarzącej się z niczym. Latem z miękko zarysowanych form wypływają strugi wody, jak ciąg nut z otwartego fortepianu. Rzeźba Fontanna Chopina, bo o niej tu mowa, została zgłoszona na konkurs już w 1949 r., lecz realizacji doczekała się dopiero w 2006 r.
Maria Jarema. Zdjęcie Tadeusza Rolke, Public domain
Fortepian Chopina – projekt Marii Jaremy z 1949 r., zrealizowany w 2006 r. w Krakowie przez Wandę Czełkowską. Zdjęcie Zygmunta Puta, CC BY-SA 4.0
Wcześniej wydawała się zbyt nowatorska, zbyt niezrozumiała dla tzw. szerokich mas, których dobro intelektualne tak bardzo leżało na sercu socjalistycznej władzy. Autorką projektu jest Maria Jarema, jedna z najwybitniejszych przedstawicielek polskiego surrealizmu. Artystka urodziła się 24 listopada 1908 r. w Starym Samborze, niewielkim, trochę prowincjonalnym miasteczku, odległym od Lwowa o jakieś 90 km.
Przyszła na świat w rodzinie z artystycznymi ciągotami. Jej matka ukończyła konserwatorium, a ojciec był prawnikiem. Być może pod wpływem starszego brata, studenta malarstwa, Maria w 1929 r. rozpoczęła studia w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Zapisała się do pracowni prowadzonej przez Xawerego Dunikowskiego, jednego z najbardziej postępowych profesorów tej uczelni.
Właśnie ta cecha mistrza sprawiła, że mimo swarliwego i trudnego charakteru Dunikowskiego, rzeźba była jedyną sensowną drogą, jaką mogła kroczyć młoda, zafascynowana europejską awangardą Jaremianka. W twórczości artystki dominuje fascynacja ruchem oraz ludzką postacią i miejscem, jakie może zajmować w przestrzeni.
Najwybitniejsze dzieła powstają z chwilą pojawienia się odwilży w polityce. Wcześniej zgodnie z oficjalną, przyjętą w 1949 r. doktryną realizmu socjalistycznego, awangarda nie była mile widziana. Sztuka powinna być zrozumiała dla mas, a także «narodowa w formie i socjalistyczna w treści».
Kompozycja, 1958 r. Public domain
Maria nie mogła spełnić takich wymagań. Tworzyła zatem do szuflady i wraz ze swoim mężem Kornelem Filipowiczem z dumą biedowała. Wreszcie po chudych latach Jarema tworzy cykle: «Wyrazy», «Głowy», «Penetracje» i «Figury». Prace powstają jej ulubioną techniką monotypii, którą czasem łączy z temperą, olejem lub lakierami. Ta rozmaitość, a właściwie szaleństwo technik sprawia, że kompozycje nabierają świeżości i lekkości.
Z cyklu «Wyrazy», Public domain
Barwne, często jakby lustrzane odbicia, bliźniacze, wydawałoby się półprzezroczyste – raz kanciaste, innym razem obłe formy – nakładają się na siebie lub jak cienie przenikają nieustająco nawzajem, dając poczucie niczym nieskrępowanego ruchu. W efekcie powierzchnie dzieł sprawiają wrażenie migotliwych, jakby pochodziły z innego wymiaru, do którego przeciętny człowiek nie ma wstępu.
Artystka bez wątpienia należała do najbardziej nowoczesnych kobiet swoich czasów. Paradowanie po krakowskich, szalenie artystycznych, ale jednak bardzo konserwatywnych ulicach, w spodniach i ekscentrycznych, nietuzinkowych nakryciach głowy nie było wówczas czymś powszednim.
Wspomniany Kornel Filipowicz (urodzony w Tarnopolu) został mężem artystki po 1945 r. Był pisarzem, a po śmierci swojej pierwszej żony związał się z noblistką Wisławą Szymborską. Z Marią poznali się na balu karnawałowym zorganizowanym na początku 1935 r. Jarema związana była wówczas z innym mężczyzną i dość długo zastanawiała się, którego absztyfikanta wybrać. Filipowicz pozostał jej mężem aż do przedwczesnej śmierci spowodowanej białaczką. Maria Jarema zmarła 1 listopada 1958 r.
Ta wyjątkowa artystka pojawiła się w spektaklu Tadeusza Kantora «Dziś są moje urodziny». Aktorka, która wcieliła się w postać Jaremianki, wypowiedziała znamienne słowa mogące podsumować twórczość tej znanej Polki: «Linie proste wcale nie musza być proste, mogą być dynamiczne lub też rytmiczne, tworząc rozmaite kąty, trójkąty, figury erotyczne i geometryczne. Abstrakcja jest piękna».
Gabriela WOŹNIAK-KOWALIK,
nauczycielka skierowana do Łucka i Kowla przez ORPEG
CZYTAJ TAKŻE:
ABC KULTURY POLSKIEJ: WILCZY MALARZ
ABC KULTURY POLSKIEJ: EDWARD DWURNIK – MISTRZ SZCZEGÓŁU
ABC KULTURY POLSKIEJ: WIELKANOC NA PŁÓTNACH MISTRZÓW
ABC KULTURY POLSKIEJ: PAPCIO CHMIEL
ABC KULTURY POLSKIEJ: WITOLD PRUSZKOWSKI – SPÓŹNIONY ROMANTYK POLSKIEGO MALARSTWA
ABC KULTURY POLSKIEJ: ŚWIĄTECZNE OBRAZY
ABC KULTURY POLSKIEJ: TRZY RAZY NOAKOWSKI
ABC KULTURY POLSKIEJ: JERZY NOWOSIELSKI – UDUCHOWIONY MALARZ